Carlos Ruiz Zafón – Labirynt duchów
30.12.2017
Carlos Ruiz Zafón, Labirynt duchów [El Laberinto de los Espíritus], tłum. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas, MUZA, 2017, 896 stron.
Cykl: Cmentarz Zapomnianych Książek, tom 4.
Jeśli były takie krótkie momenty, w których Carlos Ruiz
Zafón kradł moje serce nieco mniej w trakcie naszych literackich spotkań, to po
„Labiryncie duchów” jestem mu w pełni oddana i po uszy zakochana. Nie są to
takie same emocje, jakie towarzyszyły mi przy „Cieniu wiatru”, kiedy po raz
pierwszy miałam okazję wejść do Cmentarza Zapomnianych Książek, ale jednocześnie
ostatnia część tej serii ma w sobie wszystko, bym myślała o niej jako jednej z
tych książek, których się nie zapomina.
Maurico Valls znika. Minister edukacji narodowej nagle
rozpłynął się w powietrzu i nie do końca wiadomo czy on sam nie chce żeby go
znaleziono, czy ktoś inny zadbał o to, by zniknął. Zadanie odnalezienia
mężczyzny otrzymuje agentka Alicja Gris, która - wraz z przydzielonym jej z
ramienia policji kapitanem Vargasem - zaczyna odkrywać, że w tej sprawie więcej
jest mroków i tajemnic niż można się było spodziewać. Valls przed laty był
dyrektorem więzienia Montjuic i to on wywołuje w Danielu Sempere żądze zemsty.
Ścieżki Alicji i niektórych bohaterów poznanych we
wcześniejszych częściach Cmentarza Zapomnianych Książek będą się przecinały,
ale nie ukrywam, że na początku trochę obawiałam się, że towarzyszenie w
gruncie rzeczy nowej postaci nie będzie dla mnie wystarczająco ekscytujące. Być
może dlatego nie sięgnęłam po „Labirynt duchów” od razu, gdy tylko do mnie
dotarł. Na szczęście zupełnie niepotrzebnie się tym przejmowałam, bo postać
Alicji fascynuje i wyzwala sporo emocji. Osierocona w dzieciństwie, ranna w
czasie bombardowania, co silnie odczuwa do dziś, teoretycznie znalazła swoje
miejsce w wyspecjalizowanej agencji, ale tak naprawdę czuje się zniewolona. Radzi
sobie doskonale, ale tylko gdy wkłada jedną ze swoim masek i odgrywa idealnie skrojony
pod innych spektakl. Potrafi tak świetnie manipulować otoczeniem, że zdobywa niemal wszystko to, czego chce. Nie znosi okazywać słabości i niewielu zdaje
sobie sprawę co tak naprawdę dzieje się w jej głowie. Zafón pozwala to
czytelnikowi odkrywać kawałek po kawałku, nigdy jednak nie dając mu pewności, co
w tej skrzywdzonej, ale i ogromnie zahartowanej bohaterce drzemie.
Czwarty tom serii pozwolił mi na ponowne spotkanie z
przyjaciółmi – między innymi Danielem i Ferminem (nigdy mi się chyba nie znudzą
wywody tego ostatniego). Książkę można czytać bez znajomości poprzednich części,
ale prawdę mówiąc wiele się wówczas traci, nie zdając sobie sprawy z całej gamy
powiązań i smaczków nawiązujących do poprzednich tomów. Już przy „Więźniu nieba” wspominałam, że hiszpański autor mocno splata wcześniejsze wątki, a
„Labirynt duchów” wiele z nich uzupełnia i ostatecznie zamyka. Wszystko tu
zostało skrupulatnie i z dbałością o najdrobniejsze szczegóły przemyślane i
chociaż - jak twierdzi sam Zafón - jest wiele drzwi, którymi można wejść w tę historię opowiedzianą na
przestrzeni czterech książek, to odkrywanie jak się nawzajem przenikają i
zazębiają sprawiło mi wiele radości.
Mroczna jest Barcelona, którą pokazuje Carlos Ruiz Zafón,
ale największy mrok czai się w duszach bohaterów. Każdy z nich go w sobie ma i
to niezależnie do tego, czy pozwolił, by nim zawładnął – niejednokrotnie dopuszczając
się okrutnych zbrodni – czy udało mu się nad nim zapanować. Hiszpański autor
kreuje postaci niejednoznaczne i przede wszystkim takie, które zostawały ze mną
jeszcze długo po lekturze. Podobnie jest z opisami miejsc, które odmalowuje tak przekonująco, że po raz kolejny odwiedziłam Barcelonę i przeniosłam się w
czasie przewracając kolejne strony.
Nie bez znaczenia jest moje przywiązanie do Cmentarza
Zapomnianych Książek, bo bez tego być może te prawie dziewięćset stron mogłoby
mi się trochę dłużyć. Ja chciałam jednak jak najdłużej być częścią stworzonej przez
Zafóna historii i ze smutkiem myślałam o tym, że zbliżam się do jej końca. I
chociaż żałuję, że to już ostatni tom tej serii, to wiem, że do tych
niepowtarzalnych bohaterów i tej niezwykłej Barcelony zawsze mogę wrócić.
Garść cytatów:
„Wspomnienia, które człowiek grzebie w grobie milczenia, nie
przestają go prześladować”. (s. 13)
„Nic nie jest łatwe spośród tego, co jest cokolwiek w życiu
warte (…)” (s. 18)
„(…) każdemu, kto pragnie zachować zdrowy rozsądek,
niezbędne jest na tym świecie miejsce, w którym będzie mógł i będzie chciał się
zgubić”. (s. 170)
„Legenda to kłamstwo obmyślone po to, by wyjaśnić jakąś
prawdę uniwersalną”. (s. 176)
„A Barcelona to miasto zamkniętych drzwi, w którym wszystko
zależy od tych, co mają do nich klucze”. (s. 254)
„Ludzie są jak kukiełki albo nakręcane zabawki: wszyscy mają
w sobie ukrytą sprężynkę, dzięki której można nimi poruszać i kierować tam,
gdzie się chce”. (s. 651)
„Najszczerszy ból przeżywa się w samotności”. (s. 672)
„Przeszłość nie znika, nieważne, jak bardzo zaślepieni
głupcy będą się starali ją wymazać, a
kłamcy napisać na nowo”. (s. 827)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.
Cmentarz Zapomnianych Książek
17 komentarze
Przeczytałam kiedyś jedną część z tego cyklu i zamierzam przeczytać go wkrótce całego od nowa. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się i życzę wielu emocji w trakcie czytania :)
UsuńCzytałam przed laty "Cień wiatru" i nie wiem czemu na tym moja przygoda z Zafonem się skończyła. Teraz, gdy na rynku pojawił się czwarty tom cyklu, z przyjemnością wróciłam do początku, a potem przeczytałam trzy nieznane mi części :) Najmniej podobała mi się chyba "Gra Anioła" (choć ogólny koncept jest świetny!), a najbardziej... sama nie wiem, chyba jednak "Cień wiatru" :) Ale masz rację, że dopiero, gdy się zna wszystkie, można z nich spleść jedną, wspaniałą całość. Choćby za Cmentarz Zakazanych Książek Zafon ma dożywotnio miejsce w moim czytelniczym sercu ;)
OdpowiedzUsuńI u mnie ma miejsce w sercu szczególne :) Uwielbiam Zafóna, a "Labirynt duchów" szalenie mi się podobał :)
UsuńW lato wróciłam do "Cienia wiatru", ale towarzyszyły mi zupełnie inne emocje niż za pierwszym razem. Chyba się zestarzałam, bo wcale nie czytałam Zafona z wypiekami na twarzy :/ Mimo to "Labirynt duchów" czeka na półce. Tylko tak jakoś ciężko mi się za niego zabrać.
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, że po latach ta sama książka nie wywołuje tych samych emocji :)
UsuńA ja wciąż Zafona mam jedynie w planach. Twoja recenzja jest moim kolejnym wyrzutem sumienia, bo chciałem sięgnąć po "Cień wiatru jeszcze w trakcie obecnego roku, ale nie udało się. Zatem oby w 2018 było lepiej. Każdorazowo recenzja którejkolwiek z części Cmentarza zapomnianych książek zachęca mnie, bym już dłużej nie zwlekał. Zatem dzięki za to kolejne ponaglenie :)
OdpowiedzUsuńGrunt to sięgnąć po książkę w takim momencie, gdy czujemy, że rzeczywiście mamy na nią ochotę :)
UsuńPierwsze dwie części czytałam tak dawno temu, że obawiam się, iż niewiele pamiętam i nie będę potrafiła docenić i rozpoznać pojawiających się nawiązań. Przydałoby się więc odświeżyć "Cień wiatru" i "Grę anioła" tylko nie wiem kiedy :(
OdpowiedzUsuńTeż mnie kusiło, żeby przed lekturą "Labiryntu duchów" odświeżyć sobie poprzednie części, ale na szczęście pamiętałam je dosyć dobrze, chociaż na pewno niektóre rzeczy mi umknęły.
UsuńSzkoda, że nie da się rozciągnąć doby :)))
Wielka szkoda, byłabym niesamowicie wdzięczna komuś, kto odkryłby taką możliwość :)
UsuńJa już "Labirynt duchów" mam na swojej półeczce - sama zrobiłam sobie taki prezent siąteczny! I nie moge się już doczekać tej uczty czytelniczej!
OdpowiedzUsuńPrezent książkowy od siebie dla siebie - świetnie! :) Oby spotkanie z Zafónem było udane :)
UsuńA ja tu cały czas się zastanawiam, czy sięgać, czy nie, bo niestety z każdym kolejnym Zafónem jestem coraz bardziej rozczarowana... W pierwszej książce najbardziej podobały mi się chyba zdjęcia ;) - zapraszam do przeczytania recenzji: https://taknamarginesie.wordpress.com/2016/11/21/jak-smakuje-cynamon-carlos-ruiz-zafon-cien-wiatru/
OdpowiedzUsuńAch, widzisz, czyli Zafón Cię nie przekonuje :) Mnie te podróże do Barcelony urzekają, ale doskonale rozumiem, że hiszpański autor nie na każdym zrobi takie wrażenie :)
UsuńCieszy ogromnie fakt, iż tak bardzo podoba Ci się nie tylko jedna książka, ale cała seria. Widać doskonale po tej recenzji, iż Zafon jest Ci szczególnie bliski. Osobiście miałam jedno podejście do twórczości tego autora, które zakończyło się fiaskiem. Być może kiedyś dam mu drugą szansę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem która jego książka Cię rozczarowała :) Może tak zwyczajnie Zafón to nie Twoje klimaty :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)