Anne B. Ragde – Ziemia kłamstw
8.11.2017
Anne B. Ragde, Ziemia kłamstw [Berlinepoplene], tłum. Ewa M. Bilińska, Smak Słowa, 2017, 304 strony.
Saga rodziny Neshov, tom 1.
„Ziemia kłamstw” to książka po której nie należy się
spodziewać pędzącej w zawrotnym tempie akcji i wielu zaskakujących wydarzeń.
Wprawdzie na końcu pojawia się niespodziewany twist, ale tak naprawdę pierwszy
tom sagi rodziny Neshov to niespieszna opowieść o trudnych rodzinnych
relacjach, wzajemnych zadrach, przyzwyczajeniu do trwającego od wielu lat stanu
rzeczy i konieczności wyjścia zza swojego – tak skrzętnie budowanego – muru.
Margido niemal codziennie styka się ze śmiercią jako właściciel
zakładu pogrzebowego, ale chociaż z pozoru do wszystkiego podchodzi na
spokojnie i bez większych emocji, to tak naprawdę nigdy nie znieczulił się na
ludzkie dramaty. Erlend wiele lat temu opuścił Norwegię i w Kopenhadze znalazł
swoje miejsce na ziemi, ukochanego i pracę, która sprawia mu satysfakcję. Czuje
się jak artysta przygotowując wystawy sklepowe i chociaż w pierwszej chwili z pobłażaniem
można spojrzeć na jego zajęcie, to w istocie jest w nim tyle pasji, że zaczyna
się patrzeć na niego z większym uznaniem. Tor przez całe życie mieszkał w
rodzinnym gospodarstwie i dostosowywał do codzienności, której ramy wyznaczała
matka. W hodowli świń odnalazł prawdziwą radość i okazję do sprawowania nad
czymś namiastki kontroli. Trzech braci, którzy w dorosłym życiu mają ze sobą
niewiele wspólnego i gdyby nie choroba matki, to pewnie jeszcze długo ich
ścieżki by się nie zetknęły. Tylko czy poza więzami krwi łączy ich jeszcze
cokolwiek?
Bohaterowie – to dla ich kreacji, niekoniecznie dla samej
historii, mam najwięcej uznania. Anne B. Ragde zdołała nie tylko ożywić ich na
kartach swojej powieści, ale też z wprawą i w bardzo przemyślany sposób
kierować ich postępowaniem i zachowaniem. Dzięki temu nie musi pisać, że Tor
uzależniony jest od matki, przejmując jej punkt widzenia, a nawet stosunek do
niektórych ludzi (na przykład ona nie szanowała jego ojca, on też go nie
szanuje); Elgard tylko na zewnątrz jest pewny siebie i pełen nieskrępowanej
radości, a tak naprawdę ciągle jakby spodziewał się, że to całe szczęście
zostanie mu odebrane, że nie zasłużył na miłość i troskę, którą nieustannie
okazuje mu Krumme; Margido nie ma w sobie wiary dającej oparcie w zetknięciu ze
śmiercią, ale dostrzega znaczenie małych rzeczy – szczerego współczucia, wypracowanych
gestów, które nie wynikają z wyrachowania, ale ze znajomości ludzkiej natury i
potrzeb chwili. Autorka nie pisze o tym wszystkim wprost i tak naprawdę to, w
jaki sposób, ja postrzegam braci nie oznacza, że każdy odbierze ich tak samo.
Istotne jest, że tu liczą się nie tylko słowa, ale drobne niuanse, że portrety
postaci są tak skrupulatnie przemyślane. I odnosi się to nie tylko do tej
trójki, ale również córki Tora, jego matki i ojca czy nieżyjącego już dziadka,
który pojawia się głównie we wspomnieniach. Jestem pełna uznania dla autorki
pod tym względem i przyznam, że udało jej się we mnie obudzić fascynację
bohaterami, którzy w istocie nie są wcale nadzwyczajni.
Fabularnie „Ziemia kłamstw” już tak dużego wrażenia nie
robi. Ja jestem czytelnikiem cierpliwym, ale trzeba dosyć długo czekać na przecięcie
się ścieżek bohaterów i do tego momentu nie bardzo w ogóle wiadomo w jakim
kierunku ta powieść powędruje. Czy sprawa nastoletniego chłopca, który się
powiesił będzie miała znaczenie? A może istotniejsze okaże się życie Erlenda w
Kopenhadze? A te nieporuszone zasłony w pokoju matki i zaburzenie stałego rytmu
do którego przyzwyczajony jest Tor – czy to jest klucz? To długie zawiązywanie
się akcji może nieco zniechęcać, a przechodzenie do kolejnego bohatera nieco
frustrować jeśli zdążyliśmy się zaangażować w losy poprzedniego. Z drugiej strony właśnie to dobrze pokazuje, że każdy ma swoje życie, swoją codzienność i
najchętniej by się jej mocno trzymał. Trzeba się przygotować na to, że Anne B.
Ragde nie stawia na porywające sceny i rozmach – całość jest raczej kameralna,
niespieszna, ale w gruncie rzeczy jest to atut tej powieści.
Anne B. Ragde ożywiła zwyczajnych bohaterów i zrobiła to tak
umiejętnie, że zaczyna się dostrzegać jak istotne są pozornie mało znaczące
szczegóły w ich zachowaniu, jak mocno przeszłość odcisnęła na nich swoje piętno
i ile jest w tym wszystkim nienazwanych emocji. I chyba dlatego, że postaci są
tak ciekawie zarysowane, a ich wzajemne relacje złożone i niejednoznaczne, można
się poczuć wciągniętym w ich, wcale nie jakoś mocno porywającą, historię. I chcieć
więcej.
Garść cytatów:
„Margido nigdy nie zdołał nadziwić się kontrastom, śmierć w
zasadzie nigdzie nie pasowała (…)” (s. 17)
„Jak człowiek musiał, to jakoś sobie radził”. (s. 92)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Smak Słowa.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Smak Słowa.
Saga rodziny Neshov
17 komentarze
Tym razem, chyba odpuszczę.:)
OdpowiedzUsuńNie namawiam w takim razie :)
UsuńNiestety nie znajdę już czasu na kolejną sagę.
OdpowiedzUsuńWiolu, rozumiem :) Pewnie lista książek do przeczytania i tak nieustannie rośnie :)
UsuńJakiś czas temu czytałam 3 tomy i bardzo mi się ta saga podobała. Właśnie jej nieśpieszność i kameralność zrobiły na mnie duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowany atut :) Mam nadzieję, że spodobają mi się kolejne tomy :)
UsuńMnie się podobała niespieszna relacja, pozwalająca wejść w buty bohaterów, choć przyznam, że wątek Tora (za dużo świń :P) mnie trochę nudził. Póki co przeczytałam dwa tomy, a dwa kolejne czekają na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńO, a mnie Tor fascynował jako postać (same świnki faktycznie może trochę mniej) :) Drugiego tomu się nieco obawiam, bo czytałam, że za bardzo skupia się na Erlendzie, ale zobaczymy. Drugi również Ci się podobał? :)
UsuńCzasem lubię sięgnąć po powieści nieco powolniejsze, w których akcenty położone są bardziej na codzienne życiowe zmagania i to mnie zainteresowało w Twojej recenzji. Ale najbardziej w oczy wpadł mi ten przepysznie wyglądający (i pewnie smakujący również!) kawałek ciasta. Kubki smakowe szaleją, gdy patrzę na zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńTakie niespieszne powieści są ciekawe, o ile oczywiście inne elementy intrygują - tutaj tak jest :) A torcik był przepyszny: czekoladowo-malinowa rozpusta! :)
UsuńZainteresowała mnie ta saga. Jak będę miała możliwość to chętnie poznam tom pierwszy :)
OdpowiedzUsuńPolecam, Małgosiu :) Tom pierwszy zdecydowanie mogę polecić :)
UsuńJuż wiele słyszałam o tej Autorce. Muszę wygospodarować troszkę czasu i skombinować sobie tom 1! Ale ciacho:) aż ślinka cieknie:P
OdpowiedzUsuńCiacho było pyszne! :) A Ragde polecam - przynajmniej pierwszy tom :)
UsuńKiedyś czytałam, jednak niewiele zapamiętałam. Tyle tylko, że Erlend mnie nudził, podobały mi się za to wątki z Torem. No i z żadnej innej książki nie dowiedziałam się tyle o świnkach, co z tej. :)
OdpowiedzUsuńTor to ciekawa postać, mam nadzieję, że w kolejnych tomach go nie zabraknie :)
UsuńChyba będę miała problem na wciśnięcie kolejnych x części do tych książek, co mam do przeczytania... Za dużo ich niestety. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Magia słowa
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)