Camilla Läckberg - Niemiecki bękart
12.09.2017
Camilla Läckberg, Niemiecki bękart [Tyskungen], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2014, 568 stron.
Saga o Fjällbace, tom 5.
Po lekturze „Ofiary losu” czułam się nieco rozczarowana –
nie była tak absorbująca, jak tego oczekiwałam i to zarówno w warstwie
kryminalnej, jak i obyczajowej. Miałam nadzieję, że kolejna część serii, czyli „Niemiecki
bękart” będzie powrotem autorki na ścieżkę tworzenia historii, które może nie
zawsze totalnie zaskakują, ale na pewno wciągają i pozwalają przenieść się do
szwedzkiego miasteczka i z przyjemnością towarzyszyć ciekawym bohaterom. Piąty
tom okazał się pod tym względem strzałem w dziesiątkę – trudno było mi się od
niego oderwać, do gry wreszcie wróciła Erika, a tajemnice ukryte między stronami
pochłonęły mnie całkowicie.
Chcieli tylko zobaczyć, czy ten stary facet rzeczywiście
trzyma w domu tak ciekawe przedmioty jak słyszeli. Podobno on i jego brat
wyjechali, więc nikomu nic się nie stanie jeżeli trochę sobie pomyszkują.
Panująca w pokoju cisza nie powinna ich dziwić, ale martwe muchy i ten okropny
zapach… Zamiast zaspokoić nastoletnią ciekawość Matthias i Adam natknęli się na
ciało jednego z właścicieli. Mężczyzna ewidentnie został zamordowany. Kto mógł
chcieć śmierci staruszka? Wprawdzie jego zainteresowanie okresem drugiej wojny
światowej i nazizmem nie wszystkim się podobało, ale Erik daleki był od
niezdrowej fascynacji tym okresem historii – zbierał przedmioty i ustalał fakty,
by prawdy o morzu nienawiści nie przykrył kurz zapomnienia. Jego brat Alex
doprowadził do skazania wielu zbrodniarzy i to raczej on częściej otrzymywał
pogróżki.
Miałam za złe Camillii Läckberg, że w ostatnich tomach zupełnie
zepchnęła Erikę na boczny tor, więc cieszyłam się, że wreszcie pozwoliła jej
ponownie rozwinąć skrzydła. Znalezienie pamiętników zmarłej przed kilkoma laty
matki i hitlerowskiego medalu pobudza ją do działania, tym bardziej, że
rodzicielkę zapamiętała jako kobietę chłodną i zamkniętą w sobie. Patrick
właśnie zaczął urlop ojcowski i zabawnie
było obserwować jak nieco nieporadnie próbuje przejąć wszystkie obowiązki i ewidentnie
ciężko mu nie angażować się w śledztwo w sprawie morderstwa. Oboje darzę dużą
sympatią i spotkanie z nimi sprawia mi przyjemność – szczególnie gdy wzajemnie
się uzupełniają.
W „Niemieckim bękarcie” jeszcze mocniej dostrzegam to, co
już wcześniej zauważyłam – autorka często tworzy bohaterów, którzy przez
otoczenie odbierani są w określony sposób, ale gdy przyjrzeć im się bliżej, okazuje się, że kryje się w nich zdecydowanie więcej. W „Kaznodziei” zauważyłam
to w przypadku Gösty, a tutaj mocno to widać jeśli chodzi o Mellberga – szefa komisariatu,
którego zachowanie z reguły wzbudza w podwładnych irytację albo dla odmiany
śmiech. Zapatrzony w siebie, skupiony na przypisywaniu sobie zasług innych, ale
zdecydowanie nieruchliwy jeżeli chodzi o konkretne działanie. Taki jest
zazwyczaj, ale to nie wszystko, co można o nim powiedzieć. Lubię te
niejednoznaczności w kreowaniu bohaterów, bo stają się oni przez to bardziej
ludzcy.
Sięganie do przeszłości jest w dużej mierze znakiem
rozpoznawczym kryminałów szwedzkiej pisarki. Można się w tym doszukiwać podążania
mocno utartym szlakiem, ale jakoś mi to nie przeszkadza, o ile wydarzenia
sprzed lat intrygują i mają dla akcji duże znaczenie. Tak właśnie jest w „Niemieckim
bękarcie”, w którym chwilami przenosimy się do lat czterdziestych XX wieku, by
lepiej poznać Elsę – matkę Eriki - i kilkoro jej przyjaciół. Autorka zgrabnie
utkała nici związanej z nią tajemnicy, ale we mnie wstąpił chyba duch literackich
(i filmowych zresztą też) śledczych, którzy często w pewnym momencie mają taki
błysk, po którym wszystko staje się jasne. Czasami patrzyłam na takie momenty z
pobłażaniem i powątpiewaniem, ale tutaj sama tego doświadczyłam – jeszcze przed
momentem nie miałam specjalnego pomysłu na rozwiązanie, a nagle jakby
przesunęła mi się w głowie jakaś zapadka i wszystko wskoczyło na swoje miejsce.
Przynajmniej jeśli chodzi o wydarzenia sprzed lat, bo w kwestii morderstwa
Erika nie byłam już taka pewna swego i dałam się trochę zaskoczyć.
„Niemiecki bękart” to przemyślana i trzymająca w napięciu powieść.
Jest w niej wszystko to, co lubię najbardziej w książkach Camilli Läckberg –
ciekawa zagadka kryminalna, odwołania do tajemnic z przeszłości, zgrabnie
nakreśleni bohaterowie, przyjemny styl pisania i możliwość wysilenia szarych
komórek. Przy „Ofierze losu” miałam poczucie spadku formy skandynawskiej
autorki, ale piąty tom serii pokazał mi, że była to raczej chwilowa słabość.
Garść cytatów:
„My i oni. I tylko o to chodzi. My i oni”. (s. 104)
„Wojna niewątpliwie zebrała wiele ofiar. Nie tylko wśród
martwych”. (s. 290)
„Kto nie kocha, nie musi się obawiać utraty”. (s. 566)
~~*~~
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Saga o Fjällbace
29 komentarze
Jeszcze nie poznałam twórczości autorki, ale od jakiegoś czasu przymierzam się do pierwszego tomu. Widać, że warto :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz kryminały z rozbudowanym tłem obyczajowym to tak ;)
UsuńNo proszę, książka niemal ideał. Ja muszę w końcu poznać twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńGdyby tak zaskoczyła mnie całkowicie... :) Ale to i tak świetna powieść :)
UsuńBardzo lubię książki tej autorki;)
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątkę - ja również :)
UsuńNie poznałem do tej pory Camilli Lackberg, ale z tego co czytam wychodzi, że mam czego żałować. Brzmi bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńLubię jej książki - zapewniają kilka godzin dobrej rozrywki :)
UsuńWyprzedziłaś mnie z czytaniem tej serii, bo przede mną też ten tom :) Cieszę się, że Erika znów jest główną bohaterką, bo również drażniło mnie odstawienie jej na boczny tor. Narobiłaś mi na tę powieść apetytu :)
OdpowiedzUsuńAutorka lawiruje między ludźmi z komisariatu, Patrickiem i Eriką i całkiem dobrze jej to wychodzi :) Ciekawe czy spodoba Ci się ten tom :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało. :) Następna w kolejności jest "Syrenka", która chyba podobała mi się najbardziej ze wszystkich książek Läckberg, choć to akurat miało miejsce również z powodu moich osobistych i bardziej prywatnych upodobań do pewnego typu postaci. Tak czy inaczej, jestem ciekawa, jak ją odbierzesz. ;)
OdpowiedzUsuńNiedługo pewnie się przekonam :)
UsuńDo tej pory udało mi się przeczytać tylko jeden kryminał Lackberg i to podobno jeden z najsłabszych, a i tak nie był taki najgorszy, więc wiem, że może być tylko lepiej. Może kolejnym razem zdecyduję się właśnie na "Niemieckiego bękarta". :)
OdpowiedzUsuń"Zamieć śnieżną i woń migdałów" pewnie przeczytam dopiero po skończeniu tej serii :) "Niemieckiego bękarta" polecam :)
Usuń"Niemiecki bękart" to zdecydowanie mój ulubiony tom ;)
OdpowiedzUsuńJest świetny :) Liczę na to, że nie ostatni, który zrobił na mnie tak dobre wrażenie.
UsuńZakupiłam jakiś czas temu na promocji 9 książek tej autorki... Mam nadzieję, że nie zrobiłam głupoty i jej twórczość przypadnie mi do gustu xD
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Ryzykantka! :) Ale może odnajdziesz się w tej serii tak dobrze, jak ja :)
UsuńU mnie następna w kolejce jest właśnie "Ofiara losu". "Niemiecki bękart" musi jeszcze poczekać ;) Ale słyszałam od znajomych, że to właśnie 5. tom jest jednym z najlepszych (o ile nie najlepszym) z całej serii.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że w poprzednich tomach brakowało aktywnej Eriki. Jeśli w "Niemieckim bękarcie" rzeczywiście powraca ona do gry to chyba muszę przyspieszyć z czytaniem sagi o Fjallbace i jak najprędzej sięgnąć po "Niemieckiego bękarta" :D
Pozdrawiam!
Erika to fajna bohaterka i to jej zaangażowanie w "Niemieckim bękarcie" bardzo mnie cieszyło :) "Ofiara losu" podobała mi się na razie najmniej, ale to nie jest zła książka :)
UsuńPo przeczytaniu "Zamieci śnieżnej" nie poczułam się zachęcona do kontynuowania znajomości z autorką. Ale skoro ta książka jest lepsza, to pewnie z czasem po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przekonać się jak wypada "Zamieć śnieżna...", ale słyszałam, że jest dosyć przeciętna :) Może kiedyś się skusisz na kolejne spotkanie z autorką :)
UsuńZ autorką nie bardzo się lubię - podchodziłam do jej prozy kilka razy i niestety nie zachwyciła mnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę i moim zdaniem "Niemiecki bękart" naprawdę się wyróżnia z tej serii niesamowitym klimatem.
OdpowiedzUsuńŚwietny jest, to fakt :)
UsuńTak wiele dobrego słyszałam o tej autorce, a jeszcze niczego z jej twórczości nie czytałam. Muszę to zmienić bo z tego, co piszesz to są dokładnie moje gusta czytelnicze.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
W takim razie zachęcam - z Lackberg przyjemnie się spędza czas :)
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po książki Lackberg!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)