Stieg Larsson – Dziewczyna, która igrała z ogniem
25.03.2017
Stieg Larsson, Dziewczyna, która igrała z ogniem [Flickan som lekte med elden], tłum. Paulina Rosińska, Czarna Owca, 2015, 700 stron.
Cykl: Millennium, tom 2.
Wiele z tego, co napisałam po lekturze pierwszej części
serii Millennium, czyli „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” mogłabym z
powodzeniem odnieść do „Dziewczyny, która igrała z ogniem”. Trzeba uzbroić się
w cierpliwość w oczekiwaniu na znaczące przyspieszenie akcji (a tutaj trwa to
jeszcze dłużej), ale po raz kolejny przekonałam się, że wcale mi to nie
przeszkadza. Prawdę mówiąc jestem pod coraz większym wrażeniem prozy Stiega
Larssona i tym razem nawet przez chwilę nie czułam się znużona. Jest coś
takiego w stylu szwedzkiego pisarza (a odczucia mam podobne również w przypadku niektórych długo rozkręcających się książek
Stephena Kinga), że całkowicie zaczytuję się w tworzonej przez niego historii i robię to z ogromną przyjemnością. „Dziewczyna, która igrała z ogniem” to
kilkaset stron świetnej lektury i gdybym tylko mogła, pewnie w ogóle bym się od
niej nie odrywała.
Lisbeth Salander odcięła się od wszystkich i od wszystkiego.
Zerwała kontakt z tą niewielką garstką ludzi, którzy w ogóle poświęcali jej
jakieś myśli i wyjechała za granicę. W kraju zostawiła nie tylko Mikaela, który
będzie się zastanawiał co się z nią stało, ale także mniej pozytywnie nastawione
do siebie osoby, jak chociażby swojego opiekuna prawnego, który po tym, jak ją
brutalnie zgwałcił, wydaje się pozostawać pod jej kontrolą - ze względu na dowody,
jakie przeciwko niemu posiada. Chęć zemsty i uwolnienia się od swojej
podopiecznej jest jednak niezłym motorem napędowym do działania. W Millennium
sprawy układają się zdecydowanie lepiej niż jeszcze jakiś czas temu, a na
horyzoncie pojawia się okazja do ujawnienia kolejnej afery – tym razem sprawa wiąże
się z traffickingiem (handlem kobietami), a wplątani w nią ludzie zdecydowanie
nie byliby zadowoleni z odkrycia przed światem ich perfidii i zakłamania.
Miałam wrażenie, że niewielki wyłom, jaki udało się poczynić
w zbroi Salander został całkowicie zaprzepaszczony, a ona jeszcze bardziej
zamknęła się w sobie. Paradoksalnie to właśnie w tym tomie autor pozwoli
czytelnikowi poznać ją zdecydowanie lepiej. Napisać, że to postać oryginalna,
to jak nie napisać nic. Jedyna w swoi rodzaju pasuje nieco lepiej, ale też nie
oddaje tej złożonej psychiki. Zajrzałam do jej przeszłości, obserwowałam
aktualne poczynania i mimo że swoim postępowaniem czasami szokuje, to jest w
niej taka siła, która mi imponuje. Jej postawa może wywoływać różne – często skrajne
– emocje, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że Stieg Larsson stworzył
niezwykle wyrazistą postać, której niejednoznaczny portret psychologiczny
zdecydowanie przemyślał.
Nie wiem, czy fakt, że tło obyczajowe jest tak rozbudowane
sprawił, że mój zmysł detektywa skupiony na warstwie kryminalnej został nieco
uśpiony, ale był taki moment, gdy odkrycie jednej z ważnych kart totalnie mnie
zaskoczyło. Mam wrażenie, że powinnam się tego domyślić, ale może to poczucie
wynikało z tego, jak wiele ten element wyjaśniał. Jedyne zastrzeżenie, jakie
przychodzi mi do głowy, to nie samo rozwiązanie wszystkich wątków, bo tutaj
wszystko zgrabnie i przekonująco się ze sobą połączyło, ale (i weź tu człowieku
nie zdradź zbyt wiele) zachowanie jednej
z postaci w finałowej scenie. Mam co do niego pewne wątpliwości. Poza tym
jednak przez całą lekturę czułam przyjemny dreszcz emocji i mimo że nie
nazwałabym tego wielkim napięciem, to Stieg Larsson zdołał przez cały czas
utrzymać moją uwagę i mocno wciągnąć mnie w kolejne wydarzenia.
„Dziewczyna, która igrała
z ogniem” obnaża hipokryzję wielu osób, poruszając ważny społecznie temat i
zdecydowanie nie jest tylko rozrywkowym kryminałem z historią i bohaterami, o
których szybko się zapomina. Przyznam, że trochę się obawiałam czy Stieg
Larsson zdoła utrzymać wysoki poziom pierwszego tomu, ale teraz mogę już
napisać, że drugi podobał mi się nawet bardziej.
Garść cytatów:
„Nie ma niewinnych. Chociaż można być w różnym stopniu
odpowiedzialnym”. (s. 449)
Millennium
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet | Dziewczyna, która igrała z ogniem | Zamek z piasku, który runął
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
33 komentarze
Oj tak, Salander jest jedyna w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że właśnie ta społeczna wartość prozy Larssona w połączeniu z tak doborowymi bohaterami sprawia, że jego trylogia jeszcze długo po lekturze zostaje w pamięci. Sama jestem ciekawa kontynuacji serii, o którą pokusił się pan Lagercrantz.
Pozdrawiam! :)
Ja jeszcze nie jestem pewna czy po kontynuację autorstwa Lagercrantza sięgnę, chociaż pewnie będzie mnie jednak trochę ciekawiła :)
UsuńChętnie sięgnę po tą serię, ponieważ z autorem nie miałam jeszcze do czynienia :)
OdpowiedzUsuńPolecam, jeżeli lubisz zaangażowane społecznie historie i ciekawych bohaterów :)
UsuńMasz rację, to nie jest tylko rozrywkowy kryminał. Właśnie dlatego "Millennium" pozostaje niezmiennie moją ulubioną serią w tym gatunku.
OdpowiedzUsuńWiem już, że prawdopodbnie trafi też do moich ulubionych :) Mam nadzieję, że trzeci tom mnie nie zawiedzie.
UsuńMuszę sobie zrobić powtórkę z całej trylogii, bo bardzo mi się podobała, ale nie pamiętam już zbyt wiele szczegółów.
OdpowiedzUsuńA czytałaś może "Co nas nie zabije"? :)
UsuńŚrednio mi się podobają jego książki, uważam, że są dużo lepsze thrillery skandynawskie na rynku ;)
OdpowiedzUsuńGrunt to znaleźć coś, co będzie nam odpowiadało :) Polecasz może szczególnie jakieś skandynawskie thrillery? :)
UsuńZdecydowanie Camille Lackberg i jej serię o Erice Falc ;)
UsuńStiega Larssona do tej pory znam właśnie jedynie z pochlebnych opinii i przyznaję, że trochę obawiałam się, czy świetne rekomendacje nie są ferowane troche na wyrost :D
OdpowiedzUsuńW Twoich recenzjach (nie omieszkałam pomknąć do wrażeń po lekturze "Mężczyzn..."), odnajduję jednak rzeczowe i wiarygodne wyjaśnienie fenomenu autora, polegającego na drobiazgowym konstruowaniu tak świata przedstawionego, jak i bohaterów, co razem stanowi wspaniały koktajl, wysączany z rozkoszą i wdzięcznością dla pisarza. Bywają książki, przez których stronice ciężko przebrnąć w oczekiwaniu na nagłe uderzenie, ale tutaj powolność, atmosfera zawieszenia jedynie sprzyja naszym penetracjom psychologicznym, podążaniu w głąb biografii postaci, z którymi już teraz chętnie zapoznałabym się :) Mam zamiar jak najszybciej nawiązać te znajomości i zagłębić się w lekturze, już wolna od strachu przed rozczarowaniem. Czeka mnie znajomość absorbująca, wymagająca czujności, ale z pewnością wartościowa.
Dziękuję! :D
Portrety psychologiczne są zdecydowanie satysfakcjonujące :) Cieszę się, że sięgniesz po tę serię i mam nadzieję, że odnajdziesz się w niej tak dobrze, jak ja :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytać serii Millennium. Z tego, co piszesz wnioskuję, że w najbliższym czasie muszę nadrobić zaległości. Troszkę martwi mnie to, że akcja długo się rozkręca- no ale może faktycznie warto uzbroić się w cierpliwość.
OdpowiedzUsuńWiecznie Zaczytana z W Molikowie
Cierpliwości potrzeba sporo, dlatego nie dziwię się, że niektórym czytelnikom może to nie odpowiadać. Mam jednak nadzieję, że będziesz zadowolona z lektury :)
UsuńCykl, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, rewelacyjnie mi się go czytało. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Mam nadzieję, że po lekturze trzeciego tomu również będę mogła tak napisać. Pierwsze dwa zdecydowanie zrobiły na mnie wrażenie :)
UsuńKiedyś ten cykl czytała moja mama, jakoś nie zwróciłam wówczas na niego uwagi, ale teraz nabrałam na niego ochoty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A jak podobał się mamie? :)
UsuńByłam bardzo ciekawa jak zareagujesz na prawie 500 stron "niczego", ponieważ ja po przeczytaniu zdałam sobie sprawę, że cała esencja książki skupia się na końcu, a pierwsze kilkaset stron było właściwie niczym specjalnym, pomijając wątki osobiste. Nie zmieniło to jednak faktu, że książkę pochłania się błyskawicznie i zachwyca tak samo jak poprzednia ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam poczucie, że więcej zaczęło się dziać gdzieś w połowie, od momentu wplątania Salander w wiadomą Ci sprawę :) Akcja rzeczywiście nabiera tempa późno, ale dla mnie lepsze poznawanie bohaterów, czyli te osobiste wątki miały dużą wartość :)
UsuńKiedyś bardzo intrygowała mnie ta seria i pożyczyłam ją od kuzynki. Jednak tyle czasu leżała na mojej półce, że w końcu ją oddałam i przyznam szczerze, iż aktualnie mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś?
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś poczujesz jeszcze chęć, by tę serię poznać :)
UsuńWiele pozytywnych opinii zbiera ta seria, ale jednak obawiam się, że to nie moje klimaty. No i ostatnio sporo książek czeka u mnie w kolejce do przeczytania, więc nie dorzucam już niczego, aż chociaż trochę nie nadrobię zaległości. ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem - moja lista czytelnicza też jest szalenie długa :)
UsuńSerię mam w planach od jakiegoś czasu. Sporo o niej czytałam i jestem jej ciekawa. Dwa pierwsze tomy mam już na półce, pozostało tylko zabrać się za lekturę. Ciekawa jestem, czy będę miała podobne odczucia po lekturze, ale skoro Ciebie zaskoczyła to ze mną pewnie będzie tak samo :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, to rzeczywiście teraz tylko czytać :)
UsuńO tak, Salander to barwna i niejednoznaczna postać, autor wykreował ją w ciekawy sposób. Ten tom bardzo mi się podobał, świetnie się czytało. Swoją drogę dawno nie sięgałam po coś w skandynawskim klimatach, muszę w końcu nadrobić trzeci tom Millenium i mam nadzieję, że będzie on równie udaną lekturą. :)
OdpowiedzUsuńRównież liczę na to, że ten trzeci tom nie rozczaruje :-)
UsuńMam na półce, ale jakoś nie mogę się zabrać. Skompletowałam Larssona kiedy Czarna Owca puszczała kilka lat temu co dwa tygodnie kryminały skandynawskie w kioskach. Kupiłam wszystkie, ale jak dotąd przeczytałam tylko Camilę Lackberg ;) Piszesz, że powieść długo się rozkręca, a to mnie trochę odstrasza ;) Z drugiej strony powieść ma też plusy, no i to taka współczesna klasyka. Filmu nie widziałam, więc w sumie mogłabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć jednak cierpliwość, żeby czekać na przyspieszenie akcji :) Ale dzięki temu lepiej poznajemy bohaterów. Dobrze, że nie widziałaś filmu (zekranizowano tylko pierwszy tom), bo pojawia się w nim okropny spoiler dotyczący tomu drugiego.
UsuńBardzo, bardzo podobał mi się cały cykl! Na tyle, że kupiłam własne egzemplarze i zamierzam do niego wrócić. mam tylko problem z częścią czwartą, bo nie wiem czy czytać czy nie czytać... Jakoś mnie nie ciągnie specjalnie, bo to jednak nie Larsson...
OdpowiedzUsuńTeż mam podobne wątpliwości, ale przede mną na razie trzeci tom, więc jeszcze się wstrzymuję z decyzją. Wiem, że będę ciekawa tego czwartego tomu, ale porównań do Larssona nie będzie się dało uniknąć i obawiam, że może mi to odebrać przyjemność z lektury.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)