Maja Wolny – Księgobójca
17.03.2017
Maja Wolny, Księgobójca, Czarna Owca, 2017, 336 stron.
Maja Wolny zdecydowanie potrafi pisać, a jej styl jest tym,
co urzekło mnie w „Księgobójcy” najbardziej. Wspominam o tym na samym początku,
bo stanowi to przeciwwagę dla faktu, że pod względem fabularnym nie zachwyciłam
się nią tak do końca. Trafne refleksje i mądre operowanie słowem wysuwa się
jednak mimo wszystko na pierwsze miejsce, bo z czytania czerpałam naprawdę dużą
przyjemność.
Wiktor od lat prowadzi księgarnię w Amsterdamie, ale w
gruncie rzeczy sprzedawanie książek nigdy nie szło mu najlepiej. Każdy tytuł obdarza
uwagą oraz miłością i prawdę mówiąc ciężko mu się z którymkolwiek rozstać (doskonale
to rozumiem!). Nie pomaga też fakt, że w swojej ofercie nie ma chodliwych
bestsellerów, na które mogłoby się skusić wiele osób z nieprzerwanego
strumienia turystów i mieszkańców. Ale mężczyzna tak naprawdę nie bardzo się
tym przejmuje i jest szczęśliwy, gdy jakiś egzemplarz trafi w ręce potrafiące
docenić wartość literatury. Poza tymi momentami ożywia się jeszcze tylko wtedy,
gdy ma okazję spotkać Mariannę – kobietę, która przez lata gościła w jego
myślach, mimo że dla niej zawsze pozostawał po prostu miłym właścicielem
ulubionej księgarni, który tak jak ona pochodzi z Polski i z którym czasami
zamieniła kilka słów. Oboje odegrają w tej historii ważną rolę, ale nie będzie
to tak naprawdę opowieść o niespełnionej miłości. Nie będzie to również
pełnokrwisty kryminał, chociaż pewien mężczyzna, którego oboje znali właśnie
został znaleziony martwy i rozpoczęło się śledztwo.
Gdy teraz się nad tym zastanawiam, to zdaję sobie sprawę, że
w kwestii morderstwa (a przynajmniej taki przebieg wydarzeń podejrzewa inspektor
Eva zajmująca się tą sprawą) przez większą część książki dzieje się naprawdę
niewiele. To, czy ktoś rzeczywiście zabił Jana Vissera pozostaje długi czas na
drugim planie i dopiero pod koniec powieści nabiera znaczenia. Były takie
chwile w trakcie czytania, że zaczynało mi to lekko doskwierać, ale jeżeli mam
być szczera (a nie wyobrażam sobie inaczej), to Maja Wolny tak skutecznie ujęła
mnie stworzonym w książce klimatem i przemyśleniami bohaterów, że jestem jej w
stanie wybaczyć zepchnięcie śledztwa na boczny tor. Rozważania nad upływającym
czasem i starością, literaturą, bliznami przeszłości, które tak naprawdę zawsze
będą burzyły gładki obraz teraźniejszości, tęsknota za swoim miejscem na ziemi,
potrzeba bliskości i zrozumienia – nie sposób nie pochylić nad tym wszystkim
razem z Wiktorem, Marianną, Evą i pozostałymi postaciami. Autorka w świetnym
stylu – bez upraszczania, ale i zbędnego patosu – pisze o tym, co w życiu
ważne. Na mnie to zdecydowanie podziałało.
Wiktor nie jest wcale tylko nieco zbzikowanym księgarzem,
jak postrzegają go niektórzy, czy
nieszczęśliwie zakochanym mężczyzną, który nigdy nie potrafił okazać obiektowi
swoich westchnień własnych uczuć. Jego postać z biegiem stron staje się
bardziej niejednoznaczna i przyznam, że nawet chwilami niepokojąca. Z Marianną
jest zresztą podobnie – wiele przeżyła w przeszłości i to musiało pozostawić po
sobie ślad. Jej losy mamy okazję odkrywać kawałek po kawałku. Przyjaciele, z
którymi zamieszkała w kamienicy naprzeciwko księgarni nie intrygują może tak
bardzo, ale także mają swoje tajemnice. Nie inaczej jest w przypadku
zamordowanego Jana Vissera. Tak naprawdę miałam poczucie, że w stosunku do
nikogo nie można być pewnym, co w głębi swojej duszy kryje. Na pewno demony z
przeszłości, ale czy któryś z nich stał się przyczyną śmierci?
Mogą być rozczarowani ci, którzy nastawią się na pełen
napięcia kryminał i szybką akcję. Pojawia się w tym kontekście pewien plus, bo
gdy myślałam, że wszystko jest już jasne (i raczej łatwe do przewidzenia)
autorka pokusiła się o zupełne odwrócenie sytuacji, co miło mnie zaskoczyło.
Nadal jednak nie zniknęło poczucie, że w rzeczywistości odkrycie sprawcy wcale
nie ma w „Księgobójcy” największego znaczenia. Morderstwo okazało się tak
naprawdę dla bohaterów po prostu okazją do rozliczenia się z przeszłością, a dla
autorki – tak ja to odebrałam – pewnym punktem wyjścia do pisania o blaskach i
cieniach życia. Pewnie byłabym zawiedziona takim chwilami właściwie marginalnym
potraktowaniem śledztwa, gdyby nie to, że powieść ta jest przejmującą historią
o ludziach, w której tak łatwo przyszło mi się zatracić.
Garść cytatów:
„Niektóre miejsca zbrodni są jałowe i wyprane ze znaczeń.
Czasami zło wydarza się po prostu w bardzo korzystnych dla siebie warunkach: w
ułamku sekundy, bez krwotoku, bez odcisków palców. Bywa jednak, że to właśnie
pozornie błahe przedmioty, ta martwa natura z dekoracji całego zajścia, mają w
sobie siłę świadka”. (s. 37)
„A może właśnie wszystko wydarza się w samą porę? Może
zegary są ze sobą w zmowie? Przypominają o tym, co słońce mówi za darmo. Jest
dzień i noc. Świt i zmierzch. Zegary nie wychwytują najważniejszego: szczęścia.
Ono trwa krótką chwilę, nikt nie wie dokładnie ile, bo nikt nie patrzy wtedy na
zegarek”. (s. 65/66)
„Wtedy odejdę spokojny i zmęczony, bo śmierć nie wszystko
zabiera. Śmierć jest dobra”. (s. 192)
„(…) serce nie siwieje. Może tylko trochę się wyjaławia i
wyziębia”. (s. 249)
„W świecie fikcji jesteśmy bezpieczni. Nie narazimy się
nikomu ani nie wywołamy trzęsienia ziemi”. (s. 264)
~~*~~
22 komentarze
Autorka zatem poszła bardziej w stronę takiej nastrojowej i nieco refleksyjnej powieści niż typowego kryminału. To może być ciekawa lektura, taka klimatyczna.
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak, jak piszesz :) Wiem, że komuś nastawionemu na mocno kryminalne wrażenia może to przeszkadzać, ale ja bardzo doceniam takie klimatyczne powieści, szczególnie gdy wywołują we mnie moc refleksji :)
UsuńOkładka bardzo przyciąga wzrok, a łatka "Czarna seria" sprawia, że tym bardziej chcę przeczytać tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńMi również okładka przypadła do gustu - lubię takie połączenie kolorów :) Mam nadzieję, że lektura Cię usatysfakcjonuje, ale tak jak wspominałam - radzę nie nastawiać się na mocno kryminalną odsłonę tej historii :)
UsuńNo cóż, kiedy ja zabieram się za jakąkolwiek książkę, an pierwszym miejscu stawiam fabułę. Nie wyobrażam sobie czytać niczego, co by mnie naprawdę nie zainteresowało i nie wciągnęło. (Wiem, wybredny ze mnie człowiek). Choć uważam, że to bardzo ważne aby wieczorowe lektury pokazywały przede wszystkim jakiś poziom, to u mnie zazwyczaj spada to na drugie - aczkolwiek wciąż bardzo ważne - miejsce.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, tytuł brzmiał bardzo zachęcająco, ale niestety po zapoznaniu się z fabułą, z przykrością odkryłam, że nie jest to coś, po co chciałabym sięgnąć.
Claro, rozumiem - nie namawiam więc do lektury jeśli nie poczułaś się zainteresowana :)
UsuńW przypadku "Księgobójcy" nie obraziłabym się, gdyby kryminalna strona historii dawała o sobie nieco częściej znać, ale mimo to w książce się całkowicie zaczytałam. To moje zaintrygowanie historią i bohaterami mniej wynikało jednak z odkrywania zabójcy, a bardziej z innych elementów :)
U mnie następna w kolejce do czytania. Mam nadzieję, że również mnie zadowoli ☺
OdpowiedzUsuńTrzymam Gosiu kciuki :)
UsuńPrzekonały mnie cytaty, które przytoczyłaś. Rzeczywiście styl i operowanie słowem przez autorkę ma w sobie to coś.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zwróciłaś na nie uwagę, bo odrobinę pokazują to, czego można się po stylu autorki spodziewać :)
UsuńMoże kiedyś;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńKsięgarz, który nie potrafi rozstać się z książkami? Ja chciałabym sprzedać je wszystkie, oczywiście dobierając odpowiedni tytuł do konkretnej osoby;)
OdpowiedzUsuńW przypadku tej książki mógłby mi przeszkadzać mało rozwinięty wątek kryminalny...
Taki to właśnie z tego Wiktora nietypowy księgarz :) Ale być takim, który potrafi idealnie dobrać tytuł do osoby - to jest coś :) Miło jest myśleć, że ta podpowiedź może być w czyimś przypadku początkiem odkrywania literatury i miłości do książek albo że po prostu wywoła dużo emocji i pozostawi po sobie ślad :)
UsuńTytuł niesamowicie intrygujący, ale jednak fabuła nie dla mnie. ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam :)
UsuńJestem niesamowicie ciekawa, jak zareagowałabym na to zepchnięcie śledztwa na drugi plan powieści. Książkę chciałabym kiedyś przeczytać. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńGrunt to nie nastawiać się na pierwszoplanowe działania śledcze :)
UsuńKilka książek polecało mi już te książkę, więc i ja zapisuję ją na swoją listę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, to klimatyczna powieść warta uwagi :)
UsuńPrzybliżona przez ciebie postać Wiktora z miejsca zyskała moją sympatię - czy to dla nabożnego szacunku dla książek, sentymentów ukrytych w szeleście kart, czy też dla nieśmiałości w wyznaniach i cichym uwielbieniu, najtrudniejszym, ponieważ z daleka... Nie wiem, lecz księgarz zaciekawił mnie mocno i nie omieszkam w przyszłości sięgnąć po tę powieść. Kryminały czytam sporadycznie, niemal w ogóle, więc może byłaby to jedna z tych pozycji, które przez wzgląd na swojągraniczność z gatunkiem nie przestraszyłaby mnie watkim strumieniem akcji, a pozwoliła na przeprowadzenie bilansu życia razem z postaciami?
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wskazanie cennej lektury o intrygującym tytule i skrywającym kuszącą, rozwijającą głębię spostrzeżeń. Przywołane cytaty leżą również w kręgu moich zadum. :)
Zarówno jego uczucie do książek, jak i do Marianny ma w sobie coś niezwykłego. Myślę, że ta refleksyjna strona powieści jest na tyle silnie zarysowana, a ta kryminalna z kolei tak się nie narzuca, że mogłabyś się w tej powieści odnaleźć :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)