Halszka Opfer – Kato-tata. Nie-pamiętnik
11.03.2017
Halszka Opfer, Kato-tata. Nie-pamiętnik, Czarna Owca, 2017, 198 stron.
„Kato-tata. Nie-pamiętnik” to taka książka, przy której
właściwie przez cały czas czuje się w środku jakiś wewnętrzny bunt, że takie
rzeczy się zdarzają. Chciałoby się – niechby to było na ostatniej nawet stronie,
w ostatnim zdaniu – przeczytać, że to wszystko jest fikcją. Niestety takiego katalizatora
dla ogromu emocji jakie wywołuje historia Halszki Opfer zwyczajnie nie ma.
Halszka po wielu latach, traktując napisanie książki po
części jako sposób na uporanie się ze wspomnieniami, ale też jako list do bliskich,
opowiada o swoim życiu. Od maleńkości molestowana i wykorzystywana seksualnie
przez ojca, łaknąca bliskości i troski matki, na co ta zdobyła się ledwie kilka
razy, gnębiona i wyśmiewana w szkole – to tylko wycinek, ale jakże dramatyczny –
z doświadczeń, z którymi stykała się na co dzień. W domu, który powinien być
azylem i bezpieczną przystanią znalazła tylko niechęć, ból i przez lata
budowane przekonanie, że nie jest nic warta, a to, co robi z nią tatuś jest widocznie
normalne, skoro mama zupełnie nie reaguje.
Nie wiem co budzi większą złość w czasie czytania – czy ojciec-pedofil,
który przez lata gwałcił córkę, ale nie
ustawał też w próbach wykorzystywania innych kobiet, był agresywny i nie
stronił od alkoholu, czy matka, która wolała udawać, że nic się nie dzieje, a
nawet zanosić po kąpieli córkę do mężowego łóżka i nie podnosić kołdry, pod
którą zobaczyłaby to, co działo się nieustannie. Mam zresztą wrażenie, że nawet
po takiej konfrontacji nic by się nie zmieniło. W obu przypadkach nie potrafię
tego wszystkiego pojąć, nie wiem jakim trzeba być człowiekiem, by tak kogoś
krzywdzić.
Halszka Opfer w bardzo bezpośredni sposób opisuje wydarzenia
z przeszłości – nie będzie eufemizmów, które łagodziłyby jej relację, nie będzie
milczenia - wreszcie, po wielu latach. Koniec z pozorami sympatycznego
mężczyzny na kierowniczym stanowisku i dobrej, katolickiej rodziny. „Kato-tata.
Nie-pamiętnik” to brutalna prawda – zdzierająca maski i niszcząca pozory.
Szalenie ciężko jest tę książkę czytać, zdając sobie sprawę,
że kolejne strony nie przyniosą ratunku i nie wymarzą zła, które już się
dokonało i na zawsze zmieniło czyjeś życie. Być może w miarę dorastania Halszki
pojawi się taki moment, gdy będzie nas kusiła szybka i łatwa ocena jej
niektórych zachowań i wyborów, ale czy rzeczywiście mamy do niej prawo? Myślę,
że wielu rzeczy nie da się zrozumieć, nie dźwigając tak wstrząsającego bagażu
doświadczeń. Halszka dorosła, jej ojciec-kat już nie żyje, ale gdzieś, w innym
domu jakieś dziecko być może przeżywa podobne piekło. Ta świadomość przeraża
najbardziej.
Garść cytatów:
„Doszłam do wniosku, że lepiej już cierpieć, niż żeby ktoś musiał
cierpieć z mojego powodu”. (s. 35)
„W pewnym momencie stało się to już tak normalne, że
wydawało mi się, iż wszystkie dziewczynki na świecie są tak samo traktowane
przez swoich tatusiów”. (s. 36)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
24 komentarze
Sądzę, że nie dałabym rady przeczytać tej książki. Co innego, gdy okropne zdarzenia dotyczą fikcyjnych postaci, a co innego, gdy opowiadają o traumach i tragediach prawdziwych ludzi. Ogromnie współczuję autorce.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ciężko się takie książki czyta, więc rozumiem Twój punkt widzenia.
UsuńJuż samo czytanie Twojej opinii wywołało we mnie wewnętrzny bunt. Rodzice autorki nie zasłużyli na to miano. Straszne i przerażające, zwłaszcza, że te wszystkie wydarzenia to nie fikcja literacka...
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że matka nawet po latach upierała się, że nie pamięta, żeby takie rzeczy się działy w jej domu...
UsuńFilmy i książki o ojcach-pedofilach to jedne z trudniejszych moim zdaniem. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić takiego zboczenia...
OdpowiedzUsuńMyślę, że tego nie da się pojąć, a przynajmniej ja nie potrafię...
UsuńNigdy nie zapomnę tej książki. I drugiej części, czyli Monidła... Nie mogłam jej czytać w całości, musiałam ją sobie dozować.
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać "Monidło", chociaż wiem, że to także nie będzie łatwa lektura. Te doświadczenia musiały się przełożyć na dorosłe życie autorki.
UsuńChyba nie podołałabym tej lekturze. Już po przeczytaniu Twojej recenzji mam łzy w oczach, ale też czuję ogromny gniew, że coś takiego mogło się wydarzyć :(
OdpowiedzUsuńRozumiem, to naprawdę niełatwa lektura.
UsuńNie wiem czy dałabym radę przeczytać, ale może kiedyś spróbuję. Mnie się takie historie w głowie nie mieszczą.
OdpowiedzUsuńMnie Aniu również, nawet nie potrafię tego ogarnąć.
UsuńTakiego zła nie da się wymazać. Z pewnością trudna lektura, którą chętnie przeczytam, ale nie w tym momencie. Teraz potrzebuję czegoś lżejszego.
OdpowiedzUsuńRozumiem Małgosiu, na taką lekturę musi być odpowiedni czas, chociaż niezależnie od wszystkiego i tak będzie to ciężkie doświadczenie.
UsuńZ jednej strony tego typu książki mają jakąś moc przyciągania, a z drugiej strony ich czytanie wywołuje tak wiele sprzecznych emocji, że czasami najchętniej rzuciłabym je w kąt... Jednak myślę, że są to bardzo wartościowe lektury, które uświadamiają nam na ile rzeczy nie mamy w życiu wpływu i jakim szczęściem obdarzył nas los, skoro tego typu przeżycia poznajemy dzięki filmom i książkom.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nawet nie wyobrażam sobie co musiała czuć autorka.
UsuńPrzeraża mnie, że takie rzeczy dzieją się na świecie. ;/ Zdecydowanie zbyt ciężki tytuł dla mnie, chyba nie dałabym radę przebrnąć, bo zbyt wiele emocji i sprzeciwu by się we mnie zebrało. ;/
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że to jedna z wielu tak dramatycznych historii...
UsuńBardzo chcę przeczytać, jest na mojej liście od dawna. Nie lubię takich historii, ale z drugiej strony literatura faktu jakoś silniej na człowieka oddziałuje niż fikcja. Książka jest trudna do zdobycia, ale będę na nią polować, może kiedyś się uda...
OdpowiedzUsuńMasz rację, myślę że przy takich historiach nie można mówić o przyjemności z czytania, ale to ważne, by się z nimi mierzyć. To wydanie, które mam jest wznowieniem z tego roku - myślę, że nietrudno je zdobyć. Nie wiem jak to wygląda w bibliotekach, ale mam nadzieję, że uda Ci się kiedyś przeczytać. Zdecydowanie warto!
UsuńStraszna historia... Aktualnie raczej potrzebuję lżejszych treści, mogłabym nie podołać lekturze, ale będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńTo prawda, porażająca.
Usuń"ale czy rzeczywiście mamy do niej prawo?" Wiesz, chyba jednak tak. Lubię reportaże między innymi za to, że uświadamiają i POWINNY prowadzić do tego, aby pewnych rzeczy zapobiegać, w jakiś sposób zmieniać. Na dobre. Wiem, że wiele razy mówi się "nie możesz postawić się w mojej sytuacji, nie wiesz co byś zrobiła ani jak to oceniła" ale mimo to uważam, że mamy do tego prawo. Ludzie cały czas się osądzają, obgadują, a w przypadku takich małych-wielkich tragedii. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńNo, a książkę mimo wszystko przeczytam chętnie.
Ja gdzieś tam się jednak przed jednoznacznymi ocenami często wzbraniam. Zastanawiam się, co bym zrobiła, ale w takich historiach jak ta Halszki Opfer trudno mi się nawet w myślach postawić w jej sytuacji.
UsuńTo warta uwagi lektura, chętnie poczytam o Twoich wrażeniach.
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)