Magda Stachula – Idealna
8.08.2016
Magda Stachula, Idealna, Znak Literanova, 2016, 392 strony.
Nie mam w zwyczaju przyglądać się mijanym na ulicy ludziom,
ale od czasu do czasu, gdy wzrok zatrzyma się na kimś kilka sekund dłużej, zastanawiam
się o czym dana osoba właśnie myśli, dokąd się spieszy i czy czuje się szczęśliwa. Taki
ktoś – zupełnie o tym nie wiedząc – staje się tym samym, na tę maleńką chwilę,
częścią mojego dnia. Anita – bohaterka książki Magdy Stachuly „Idealna” –
poszła w swoich obserwacjach dalej. Codziennie, siedząc w domu, wsiada
wirtualnie do praskiego tramwaju, którego jazdę można obserwować dzięki
specjalnej kamerze. W niektóre dni tygodnia przygląda się czekającej parze i staje się to właściwie jedyną odskocznią od coraz
trudniejszej codzienności. Jej własne życie całkowicie kręci się bowiem wokół
posiadania dziecka, a fakt, że kolejny test ciążowy okazuje się negatywny,
odbija się bardzo mocno na jej małżeństwie.
Autorka poświęciła dużo miejsca na pokazanie relacji Anity i
Adama, stąd warstwa obyczajowa powieści wysuwa się przez długi czas na pierwszy
plan. Ich związek od dłuższego czasu przechodzi kryzys – on jest zmęczony
życiem według kalendarzyka płodności i ciągłych humorów żony; ona nie może się
pogodzić z tym, że nie ma na nad czymś kontroli i mimo starań nie udaje jej się
zajść w ciążę. Jest między tym dwojgiem tyle nagromadzonego żalu,
niedopowiedzeń i wzajemnych pretensji, że każdy gest czy słowo może wywołać
wybuch i kolejną awanturę. Dzielą ze sobą życie, ale to życie coraz bardziej
ich dzieli. Nie byłam w stanie polubić ani jej, ani jego, ale nie mogę odmówić
autorce naprawdę sprawnej kreacji tych dwojga. Przerzucanie się winą zamiast
zastanowienia nad samym sobą i szczerej rozmowy nigdy nie doprowadzi do
jakiegokolwiek porozumienia. Przykro było patrzeć jak rozpada się małżeństwo,
które kiedyś z powodzeniem można było nazwać szczęśliwym. Miałam ochotę
potrząsnąć obojgiem, ale i tak nie wiem czy cokolwiek by to dało. Jest taki
moment, taka granica, za którą coraz trudniej jest o powrót do tego, co było
kiedyś.
Dzięki temu, że „Idealna” rozpisana jest na kilka głosów miałam okazję poznać myśli nie tylko Adama i Anity, ale również tajemniczej Marty, skrupulatniej planującej zemstę, oraz Eryka – artysty wykonującego różne zlecenia, między innymi kopie rzeźb i obrazów. Zastanawiałam się jak praca na dziełem Rubensa miałaby się połączyć z losami pozostałych postaci, ale na odpowiedź przyszło mi trochę poczekać. To był też jeden z niewielu wątków, który w pewnym momencie faktycznie mnie zaskoczył i sprawił, że pokiwałam z uznaniem głową.
Lekkie pióro autorki i krótkie rozdziały sprawiły, że książkę
naprawdę szybko się czyta. To, co ostudziło mój zapał wobec tego tytułu
związane jest z oczekiwaniem na napięcie, jakie zwykle towarzyszy mi przy
lekturze thrillerów psychologicznych. Czułam ciekawość co będzie dalej, ale nie
wiązało się to tak naprawdę z obawą o bohaterów i jakimś szczególnym
zagęszczeniem atmosfery. Mam poczucie niewykorzystanego pod tym względem
potencjału, bo sytuacja, w której Anita nagle zaczyna znajdować w swoim
mieszkaniu nowe rzeczy, których z pewnością nie kupiła brzmi obiecująco,
prawda? Dodać do tego postać Marty od kilku lat żyjącej wizją zemsty oraz dziwnego sąsiada z dołu i już mamy
intrygujący wątek. Niestety, niepokój, który chwilami się we mnie pojawiał, był
za mało sugestywny i wobec innych elementów fabuły niewystarczająco wyraźny.
Liczyłam także na więcej po rozwikłaniu tajemnicy kto i dlaczego, ale
rozwiązanie niczym mnie nie zaskoczyło.
Co ciekawe, gdy jedna z głównych zagadek przestaje być
zagadką, akcja toczy się dalej i chociaż przez chwilę w to wątpiłam, to autorka miała
jeszcze coś do zaoferowania. Robi się bardziej sensacyjnie i kolejne wydarzenia
zgrabnie łączą pozostałe elementy fabuły.
Magda Stachula potrafi pisać,
a głównym atutem debiutanckiej powieści „Idealna” jest warstwa obyczajowa.
Udało jej się z godną podziwu autentycznością pokazać emocje targające dwójką
nieidealnych ludzi, którzy przechodzą kryzys i - każde na swój sposób - mierzą się z
nieudanymi próbami poczęcia dziecka. Niestety, w moim odczuciu powieść nie
sprawdziła się w roli mającego trzymać od początku do końca w napięciu
thrillera psychologicznego, ale widać, że autorce nie brakuje pomysłów, więc
liczę na to, że ten potencjał zostanie w pełni wykorzystany w kolejnych
powieściach.
Garść cytatów:
„Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które
dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi
kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już człowieka”.
(s. 90)
~~*~~
Za przedpremierowy egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu
Wyzwanie: Polacy nie gęsi
25 komentarze
Po tym, co przeczytałam w recenzji nie zniechęca mnie fakt, że jako thriller nie wypada zbyt przekonująco. Adam i Anita oraz ich małżeństwo wystarczająco mnie przekonują do lektury ;) okładka też jest wpadająca w oko.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dasz jej szansę :) Chętnie się dowiem czy Ci się spodoba :)
UsuńTrochę szkoda, że wyraźny niepokój nie był wystarczająco sugestywny, ale książkę może kiedyś przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJako thriller się nie sprawdziła, ale już obyczajowo jest warta uwagi :)
UsuńWarstwa obyczajowa mogłaby być dla mnie jedynie dopełnieniem, jednak wolałabym, żeby na pierwszy plan wysuwały się elementy charakterystyczne dla thrillera psychologicznego. Jednak skoro tak się nie dzieje to chyba nie będę szukać tej powieści. Poczekam na inną książkę autorki :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem i znając trochę Twój czytelniczy gust myślę, że nie byłabyś usatysfakcjonowana :)
UsuńTeż tak sądzę, wygląda na to, że masz dobrą intuicję :)
UsuńOkładka jest niebywale intrygująca. I fabułą również. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZaintrygowanie fabułą to dobry powód, by po książkę sięgnąć :) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z lektury :-)
UsuńZainteresowałam się tą propozycją czytelniczą, będę miała ją na uwadze, bardzo lubię sięgać po obiecujące debiuty. :)
OdpowiedzUsuńJest potencjał, obyczajowo całkiem dobrze wykorzystany, więc warto zwrócić na autorkę uwagę :)
UsuńZ pewnością dam szansę tej książce. :)
UsuńSzkoda, że nie trzyma aż tak w napięciu, ale opis mnie bardzo zaintrygował. Widać, że autorka ma dużo pomysłów. Zapamiętam ten tytuł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Napięcia mi niestety brakowało, ale potencjał był :)
UsuńOd jakiegoś czasu jestem bardzo ciekawa tej książki. Recenzje są bardzo podzielone.
OdpowiedzUsuńCzytałam opinie totalnie zachwyconych czytelników, więc książka może podobać się bardziej niż mi :)
UsuńUwielbiam to zjawisko, kiedy głównych bohaterów za nic nie możemy polubić, wręcz nas odrzucają i stają się irytujący, a mimo wszystko książka, w której występują pozostaje interesująca :)
OdpowiedzUsuńZawsze chodzi o to, by bohaterowie nie pozostawiali nas obojętnymi :) Podobnie miałam na przykład przy "Wichrowych wzgórzach" - tam też trudno było mi kogokolwiek polubić :)
UsuńSzkoda, że powieść nie do końca Cię zadowoliła, bo zapowiadała się ciekawie. Nie jestem pewna, czy spróbuję, bo jakoś nie do końca jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńRównież żałuję, że nie było więcej thrillera w thrillerze :)
UsuńMój werdykt po tej recenzji jest taki - dam szansę tej książce ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę miłej lektury :)
UsuńBardzo ciekawie napisana recenzja. Mam podobne zdanie co Ty, mnie jednak najbardziej rozczarowało samo zakończenie książki, nie spodziewałam się tak urwanej fabuły i szkoda, że całe napięcie budowane na początku nie zostało dobrze wykorzystane na końcu. Tak czy siak ja uważam, że książka jest warta przeczytania i to bardzo dobry debiut :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja tego urwania fabuły tak nie odczułam - wątek Marty się zakończył, a reszta faktycznie została taka półotwarta, ale mi to nie przeszkadzało :) Rozumiem jednak, że mogło Cię to rozczarować :) Fajnie, że czytając tę samą książkę zwraca się uwagę na różne rzeczy :)
UsuńJeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)