Andrzej Sapkowski – Krew Elfów
15.06.2016
Andrzej Sapkowski, Krew Elfów, superNOWA, 2015, 339 stron.
Chyba powinna raz na zawsze wyrzucić do kosza towarzyszące
mi od lat przeświadczenie, że fantasy to zupełnie nie moje klimaty i przy
okazji pozbyć się obaw pojawiających się za każdym razem, gdy – niezbyt często,
ale jednak – sięgam po ten gatunek. Trafniej byłoby raczej stwierdzić, że do należących
do niego książek zazwyczaj mnie jakoś nie ciągnie, ale gdy już mam okazję w
którejś się zatopić, to zazwyczaj naprawdę mi się podoba. Fanki to jeszcze ze
mnie absolutnie nie robi, ale skoro lubię się już między innymi z J. R. R.
Tolkienem, Jimem Butcherem i Josephem Deleney’em to czemu by nie szukać
kolejnych sympatii? Tym bardziej, że właśnie odkryłam, że zdecydowanie chcę
spędzić więcej czasu z książkami Andrzeja Sapkowskiego, bo „Krew elfów” mocno
zaostrzyła mój apetyt.
Autor od razu wrzuca czytelnika w sam środek akcji, a
dokładniej rzecz ujmując do płonącego miasta Cintra, które trawi nie tylko
ogień, ale też morze krwi i nienawiści. Śmierć zbiera żniwo, niemal dosięgając
też królewny Ciri zwanej Lwiątkiem. Dziewczynce udaje się jednak uciec, by
jakiś czas później trafić pod opiekę wiedźmina – Geralta z Rivii, z którym
wiąże ją tajemnicza przepowiednia.
Pierwszym co ujęło mnie w książce Andrzeja Sapkowskiego był
język - barwny, pełen emocji, świetnie dostosowany do sytuacji. Dzięki lekkości
z jaką autor posługuje się słowem niezwykle łatwo było mi zatopić się w akcji i
wyobrazić sobie, że rzeczywiście towarzyszę bohaterom w ich zmaganiach. Zaskoczyło
mnie to o tyle, że spodziewałam się (jak widać niesłusznie) bardziej
szorstkiego i może nieco topornego stylu. Każdy mówi w „Krwi Elfów” swoim
głosem, bo chociaż narracja jest trzecioosobowa, to w dialogach łatwo dostrzec
różnice czy to w sposobie wypowiedzi, czy w używanym słownictwie. To natomiast
oznacza, że Andrzej Sapkowski potrafi odnaleźć się w różnych rolach i dodawać
postaciom autentyczności.
Bawił mnie Jaskier wprowadzający do powieści sporo humoru;
polubiłam Ciri, w której drzemie nie tylko magia, ale i ogromne pokłady
ambicji, uporu i siły, a jednocześnie towarzyszy jej niepewność wynikająca z
młodego wieku; czarodziejka Yennefer wydała mi się szalenie intrygująca – twarda
i stanowcza, ale pełna skrywanych emocji; nie do końca potrafiłam
zaufać Triss i nie udało mi się jej jeszcze rozgryźć. Postaci przewija się
naprawdę wiele, a każda z nich to bardzo sprawnie wykreowana osobowość.
Nie zapomniałam wcale o Geralcie z Rivii, ale przyznam, że
jego było mi akurat zdecydowanie za mało. Bycie wiedźminem, specjalnie
wyszkolonym i przystosowanym do zabijania różnych kreatur za pieniądze, niewiele
o nim mówi, bo jego postać to zdecydowanie więcej niż siła. Nie do końca jasne
relacje z Yennefer i Triss, poświęcenie i opiekuńczość wobec Ciri, mądrość w
ocenie sytuacji – to pozwala poznać go lepiej, ale na pewno niedostatecznie
dobrze. Liczę na to, że kolejne spotkania odkryją przede mną więcej.
Cały czas mam poczucie, że „Krew elfów” jest w pewnym sensie
wstępem i fabularnie pozwala dopiero zorientować się w przyczynach wiszącej w powietrzu
wojny i ciągle żywych podziałach między rasami. Dzieje się sporo, ale nie ma tu
ostro zarysowanego punktu kulminacyjnego, po którym czytelnik dostawałby coraz
więcej odpowiedzi. Im bliżej końca, tym więc mnoży się pytań, a atmosfera coraz
bardziej się zagęszcza. Pewnie dlatego, gdy dotarłam do ostatniej strony, czułam
się z jednej strony zadowolona, że to pierwsze spotkanie z Andrzejem Sapkowskim
było tak udane, a z drugiej okropnie głodna kolejnych wydarzeń.
Garść cytatów:
„Patrzycie, a oczu nie macie, słuchacie, a uszy wasze
głuche”. (s. 15)
„Pomyliłaś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni
stawu”. (s. 253)
„Gdyby umiejętność korzystania z doświadczeń i wyciągania
wniosków decydowały, dawno już zapomnielibyśmy, czym jest wojna. Ale tych,
którzy do wojny dążą, nigdy nie powstrzymywały i nie powstrzymają doświadczenia
ani analogie”. (s. 295)
Saga o wiedźminie
Krew elfów | Czas pogardy | Chrzest ognia | Wieża Jaskółki | Pani Jeziora
[!] Zaczęłam od pierwszej powieści autora, ale może sensowniej byłoby zapoznać się przed drugim tomem z wydanymi wcześniej dwoma zbiorami opowiadań? Chętnie posłucham podpowiedzi w tej kwestii :)
Wyzwanie: Polacy nie gęsi
20 komentarze
Kocham i wielbię "Wiedźmina" chyba już z 15 lat :) Co jakiś czas robię sobie powtórkę z całej serii. Na Twoim miejscu przeczytałabym najpierw opowiadania, które są chyba nawet lepsze niż sama saga. A ja właściwie nie lubię opowiadań ;)
OdpowiedzUsuńMiło spotkać tak wierną fankę :) Dziękuję za podpowiedź, muszę rzeczywiście o tym pomyśleć :)
UsuńFantasy to zupełnie moje klimaty, niestety do książek Sapkowskiego jeszcze nie dotarłam :-P
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skusisz :)
UsuńJak tylko uporam się z całymi zaległościami, to biorę się za Wiedźmina!
OdpowiedzUsuńDużo tych zaległości? :)
UsuńAh, Wiedźmin! Klasa sama w sobie ;) Kocham Geralta całym sercem!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Ciekawa jestem czy i ja się zakocham jak go bliżej poznam :)
UsuńJeszcze nie przekonałam się do Sapkowskiego, nie czuję tego gatunku... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę :) Ja z kolei mam w planach częściej po niego sięgać :)
UsuńSapkowskiego jestem ogromną fanką...i wykreowanego przez niego świata. No a Geralt....nie da się przejść obok niego obojętnie...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! włóczykijka z marcepanowych recenzji
Może i ja się stanę fanką, kto wie? :)
UsuńLubię Sapkosia, a zwłaszcza pierwsze tomy wiedżmina...
OdpowiedzUsuńMam w planach całą serię :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Wiedźmina"! Wcześniej już uważałam się za fankę fantastyki, ale nie spodziewałam się, że polska, taka trochę surowa i wulgarna tak mnie kupi. Kocham całą sagę <3
OdpowiedzUsuńI ja zaczęłam od opowiadań, Ci też polecam. Łatwiej poznać świat Geralta, zobaczyć czym się parał do tej pory, jak wyglądają jego stosunki z różnymi ludźmi. Zresztą w pierwszych tomach jest chyba historia rodziców Ciri i tego jak została ona Wiedźminowi obiecana ;)
Przyznam, że ja się trochę obawiałam, że będzie tą wulgarnością i surowością przesiąknięta, ale nie ma tu na szczęście żadnej przesady, przynajmniej w "Krwi elfów" :-)
UsuńCiągle myślę o tym czy sięgnąć po kolejną powieść, czy po opowiadania :) Fabularnie wszystko na razie jest dla mnie jasne, ale faktycznie Geralta znam jeszcze mało :)
Wiedźmina czytałem do tej pory tylko dwa zbiory opowiadań. Za powieści nie miałem jeszcze okazji się złapać, ale pragnę od dawna, szczególnie że już i grałem i jeszcze film Bagińskiego ma powstać. Do tego czasu zamierzam przygody Geralta poznać w pełni :)
OdpowiedzUsuńNa mnie gra też wpłynęła, ale trochę inaczej :) Mam w domu gracza, który stwierdził, że musi sięgnąć po książki i tym sposobem Andrzej Sapkowski zawitał w naszej biblioteczce. A że już od jakiegoś czasu kilka osób mi te książki polecało, to tym bardziej się cieszę, że wreszcie miałam okazję przygodę z wiedźminem zacząć :)
UsuńCzytałam pierwszą część Wiedźmina i bardzo mi się podobała. Muszę się zabrać za resztę, bo z pewnością są tego warte. Miałam podobne odczucia, co ty, też chciałam czytać dalej i dalej :)
OdpowiedzUsuńA widzisz? Mówiłam, że Ci się spodoba :D Sapkowski stworzył cudowną historię, a do tego napisał ją wprost bajecznie. Myślę, że powinnaś dalej czytać sagę, a dopiero później wrócić do opowiadań. Cofanie się teraz, kiedy przygoda już się rozpoczęła, byłoby wręcz nieludzkie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)