Grzechy Bangkoku [Jo Nesbø - Karaluchy]
27.09.2015
Jo Nesbø, Karaluchy [Kakerlakkene], tłum. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2011, 320 stron.
Harry Hole, tom 2.
Harry Hole, tom 2.
Harry Hole od dłuższego czasu jakoś funkcjonuje. I słowo „jakoś”
ma tu kluczowe znaczenie – pojawia się w pracy trzeźwy, chociaż
niejednokrotnie na sporym kacu, a dopiero po służbie rozpoczyna rytuał picia, sprawiający,
że często nie pamięta później zbyt wiele. To akurat spory atut, bo jest wiele
rzeczy, o których chciałby zapomnieć. Te najbardziej bolesne tkwią jednak w
głowie niczym ciągle powtarzające się sceny w znienawidzonym filmie. Sierżant
będzie zmuszony wyrwać się z tego błędnego koła i podjąć się rozwiązania sprawy
morderstwa norweskiego ambasadora, do którego doszło w stolicy Tajlandii.
Mężczyzna został znaleziony z nożem w plecach, w pokoju, który wynajął, by
zaznać uciechy z jedną prostytutek. Okoliczności są dosyć kontrowersyjne i sprawa wymaga sporej delikatności, bo ci na
górze chcą uniknąć skandalu. Cóż, Harry Hole jak nikt zupełnie się do
wyrafinowanego działania w białych rękawiczkach nie nadaje.
Główny bohater niewiele się zmienił od naszego ostatniego
spotkania, może poza tym, że wydaje się jeszcze bardziej zmęczony życiem.
Trudno się zresztą dziwić, bo raczej go ono nie oszczędza. Miałam w każdym
razie okazję spędzić z nim znowu trochę czasu i razem odkrywaliśmy reguły
gry, w którą został wplątany. Harry niejednokrotnie musi odnajdywać się w
sytuacjach zupełnie nowych i niespodziewanych, a to nie zawsze wychodzi mu na
zdrowie. Oczywiście poczucie odpowiedzialności nie pozwala mu dać sobie nawet
chwili wytchnienia, dopóki nie doprowadzi sprawy do końca. Nie godzi się na wygodne
rozwiązania – liczy się prawda i złapanie tych, którzy rzeczywiście są winni.
Hole nie jest przy tym absolutnie policjantem kryształowo dobrym – to nadal
tylko człowiek, któremu zdarzy się skręcić nie w tę uliczkę, co trzeba. Nadal
go lubię, ale mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie szansa na poznanie go od
jeszcze innej strony.
Zdarzyło mi się odrobinę momentami gubić jeżeli chodzi o
pozostałych bohaterów, szczególnie gdy jakaś postać została wprowadzona do
akcji gdzieś na początku i pojawiała się ponownie znacznie później. Ogólnie
rzecz biorąc nie mogę jednak narzekać na ich kreacje, bo właściwie każdy, gdy
już pojawiał się na kartach książki, stawał się w tym momencie czymś więcej niż
tylko słowami – stawał się kimś, kogo bez problemu mogłam sobie wyobrazić i
poczuć, że mógłby rzeczywiście istnieć (z drugiej strony czy istnienie w mojej
głowie w trakcie czytania nie jest istnieniem rzeczywistym, przynajmniej dla
mnie? ;)). Raczej nie wszystkich zapamiętam więc na dłużej, ale w tej historii
i w tamtym momencie byli wystarczająco autentyczni.
Podobnie jak australijskie Sydney z pierwszej powieści Nesbo
(„Człowiek nietoperz”), tajlandzki Bangkok pokazany został czytelnikowi z tej
zdecydowanie mroczniejszej strony. Zżerająca wszystko od środka korupcja, ludzie
odurzający się opium, polityczne interesy determinujące wiele decyzji, prostytutki z numerkami lub jak danie
prezentowane w menu, czekające aż ktoś wskaże palcem i zapłaci za spędzenie z
nimi nocy czy kilku godzin i wreszcie dziecięca pornografia, która nie kończy
się jedynie na odrażających zdjęciach. To i tak jedynie zarys tego, czego
możemy spodziewać się w Bangkoku.
Nesbo sprawnie tworzy klimat miasta, dając czytelnikowi powody,
by poczuł w trakcie lektury duszną atmosferę, dał się wciągnąć w ciemne uliczki
i niepewnie stawiał kolejny krok. Być może nie robi tego tak genialnie, jak na
przykład Dennis Lehane, który pod tym względem zdecydowanie znajduje się u mnie
na podium, ale norweski pisarz radzi sobie naprawdę dobrze. Jestem szalenie
ciekawa czy gdy w końcu zabierze mnie do Oslo, będę potrafiła odpowiednio wczuć
się w klimat nieznanych miejsc. Przyznam, że mocno na to liczę.
Łatwo wciągnęłam się w akcję zaserwowaną przez Nesbo, mimo
że czasami śledztwo dosyć mozolnie posuwa się do przodu. Sam pomysł na
morderstwo od początku nie wydawał mi się jakoś szczególnie intrygujący, ale
już przygotowane rozwiązanie zagadki uważam za spory atut tej powieści. Nie
zaskoczyło mnie tak totalnie, bo gdzieś tam przemknął mi przez myśl podobny scenariusz, ale wrażenie zrobił na mnie fakt, że całość okazała się
bardzo przemyślana, a wiele drobnych szczegółów na samym końcu zyskiwało na
znaczeniu.
Zastanawiam się czy „Karaluchy” podobały mi się bardziej niż
„Człowiek nietoperz”. Pierwszy tom miał tę przewagę, że dopiero poznałam Harry’ego
i pióro Nesbo – była w tym więc pewna świeżość; z drugiej strony kolejne
spotkanie z prozą pisarza utwierdziło mnie w przekonaniu, że tworzy on historie
mające motyw przewodni (i nie mówię tu o zbrodni, bo to w tym gatunku akurat
dosyć oczywiste) i dające okazję do przyjrzenia się ciemnej stronie ludzkiej
natury. „Karaluchy” mimo wszystko wydają mi się trochę lepsze, ale tak czy inaczej ciągle
czuję pewien niedosyt jeżeli chodzi o spotkania z Jo Nesbo. Czekam na to, by
naprawdę sprawne pióro, umiejętność budowania atmosfery i bogata wyobraźnia
autora przełożyły się na totalny wstrząs, który poczuję w trakcie lektury.
„No cóż, czasami z końca może wyniknąć coś dobrego. Mam na
myśli nowy początek”. (s. 32)
„-Ledwie zacząłeś. Pamiętaj, że możesz mieć złe dni.
-A są jakieś inne?”. (s. 109)
Harry Hole
32 komentarze
Od dawna przybieram się do powieści Nesbo i ciągle jakoś mi z nim nie po drodze. Mam nadzieję, że w końcu przestaniemy mijać się... ;-)
OdpowiedzUsuńTeż mam wielu takich autorów (np. Chattam, Mankell), z którymi ciągle się mijam ;-) Ale co się odwlecze... ;)
UsuńDla mnie Nesbo jest jednym z najlepszych pisarzy kryminałów (obok wspomnianego przez Ciebie Lehane'go). Mam nadzieję, że odnajdziesz się w jego powieściach. Im dalej w las, tym lepiej, intrygi są bardzo poplątane a sama postać Harry'ego po prostu bajecznie stworzona - chociaż facet jest dość zagmatwany ;) Ot, kryminały z klasą :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że od trzeciego tomu już jest naprawdę bardzo dobrze ;-) Ja pewnie też jakoś automatycznie podniosłam autorowi poprzeczkę, bo tyle dobrego się wcześniej naczytałam. I jest dobrze, ale czuję, że może być lepiej :) A zagmatwanych bohaterów lubię, zdecydowanie! :)
UsuńAle Ci zazdroszczę! Jeszcze tyle książek Nesbo przed Tobą:) Ja niestety czytałam już wszystkie oprócz "Policji" i odkładam lekturę jak się da, bo chcę mieć świadomość, że mam jeszcze coś autora do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńJa tak mam z Zafónem, zostały mi tylko dwie powieści do przeczytania, a tak go lubię, że aż szkoda mi się za nie zabierać i jednocześnie bardzo mnie ciekawią :)
UsuńInny pisarz kryminałów, o którym piszesz jest mi nieznany. To chyba źle. Jednak znam Nesbo, przeczytałem większość jego książek i bardzo mi się spodobało. Oprócz "Krwi na śniegu", którą dzisiaj zrecenzowałem niezbyt pochlebnie. Mam nadzieję, że autor się nie wypali...
OdpowiedzUsuńTrudno znać wszystkich pisarzy, ale Lehane'a bardzo polecam :) Co do Nesbo to liczę na coraz więcej emocji przy kolejnych tomach :)
UsuńMuszę w końcu przeczytać pierwszy tom. "Karaluchy" bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie wrażenie zrobi na Tobie pierwszy tom :)
UsuńJa zaczynałam od "Pierwszego śniegu" (świetny) i tak wpadłam. Teraz muszę się cofnąć do starszych powieści Nesbo. A przed Tobą jeszcze trochę dobrej lektury :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to baaardzo :)
UsuńAż głupio przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Jo Nesbø :)
OdpowiedzUsuńA tam głupio ;) Jak najdzie Cię ochota to na pewno go poznasz :)
UsuńPierwsze spotkanie z prozą Nesbo wciąż przede mną, ale nie ukrywam, że mam ogromne oczekiwania, bo tyle osób chwali jego twórczość. Zastanawiam się tylko czy będę w stanie wczuć się w historię, w której główny bohater znów jest pełnym traum alkoholikiem, bo ostatnio gdzie nie spojrzeć, tam taki typ detektywa.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niespecjalnie to oryginalne :) Na Twoim miejscu podeszłabym jednak do Nesbo, przynajmniej tych początkowych powieści, z lekki dystansem, w tym sensie, że takie duże oczekiwania mogą się okazać zgubne :)
UsuńNa razie mam w planach "Człowieka nietoperza". Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak :)
UsuńSwoją serię o Harrym Hole'u zaczęłam od "Czerwonego gardła", bo tak mi poleciła pani w Matrasie. Mówiła, że te dwie pierwsze książki nie są jakieś wybitne, dlatego można zacząć od trzeciej z serii. Mnie się niezwykle podobało, chętnie sięgnę po kolejny tytuł "Trzeci klucz" :)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Przede mną ta trzecia część i liczę na sporo wrażeń :)
UsuńMnie „Czerwone gardło” zdecydowanie zachęciło do sięgnięcia po kolejne książki Nesbo, więc życzę Ci miłej lektury!
UsuńCzemu mnie tu tak dawno nie było?? Przeczytałam chyba dwie książki tego autora i niestety mi się przejadł :/
OdpowiedzUsuńA jakie czytałaś? :) Może potrzebujesz czasu, by znowu poczuć chęć spotkania z nim :)
UsuńJa póki co zabieram się dopiero za pierwszy tom :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora i najwyższy czas to zmienić :)
addictedtobooks.blog.pl
Czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńPierwszy tom czeka u mnie z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno się doczeka ;)
UsuńNie cierpię, gdy gubię się w bohaterach. Budzi to we mnie irytację i sprawia, że mam ochotę porzucić ksiażkę. Serio.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście może być denerwujące :) Ale na początku jeszcze jestem w stanie przymknąć na to oko, o ile z czasem znacznie lepiej się odnajduje w bohaterach :)
UsuńWiesz, że nie jest to moja tematyka - unikam kryminałów i horrorów jak ognia. :-) Wypowiem się więc na temat zdjęć - jak zawsze są zrobione z ciekawym pomysłem i prawdziwym gustem. :-)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :) Dziękuję! ;) A wiesz Twoje zdjęcia nie tylko zawsze są świetne, ale i działają motywująco, bo człowiek chce też tak dobrze chwytać momenty :)
UsuńZ Nesbo znam tylko "Syna", który był naprawdę niezły. Zdecydowanie muszę nadrobić pozostałe książki autora, bo bardzo lubię kryminały, a on jest wymieniany jak jeden z popularniejszych.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)