Sarah Jio - Kameliowy ogród
1.06.2015
Sarah Jio, Kameliowy ogród [The Last Camellia], tłum. Marcin Sieduszewski, Między Słowami, 2013, 446 stron.
Zdarzało mi się już czytać o złodziejach zainteresowanych
różnego rodzaju rzeczami – dziełami sztuki, złotem, a nawet książkami, ale
przyznam, że nie przypominam sobie takich, którzy na celownik wzięliby kwiaty.
Gdy jednak okaże się, że ta konkretna odmiana kamelii jest jedyna w swoim
rodzaju i przez lata poszukiwana była ogromnym nakładem sił i środków – wówczas
można zdać sobie sprawę, że jej wartość znacząco rośnie i są ludzie, którzy
zrobią naprawdę wiele, by dostać ją w swoje ręce.
Flora od dziecka pomagała rodzicom w piekarni, ale od
dłuższego czasu interes nie idzie najlepiej. Jest rok 1940 i tuż za rogiem czai
się trwająca wojna, a perspektywy na kolejne lata wyglądają mało obiecująco.
Dziewczyna z obawy o przyszłość rodziny zgadza się na propozycję pana Price’a,
należącego do gangu złodziei kwiatów. Flora ma opuścić swój rodzinny dom,
popłynąć do Anglii i tam pod pozorem pracy jako niania w rezydencji
Livingstonów, wykryć miejsce ukrycia pożądanej kamelii. Sześćdziesiąt lat
później do tej samej posiadłości przyjeżdża Addison ze swoim mężem, uciekając
przed demonami przeszłości. Kawałek po kawałku odkrywa tajemnice domu i
rodziny, która kiedyś w nim mieszkała i przekonuje się, że są zagadki, które mimo
upływu czasu czekają na rozwiązanie.
Nie spodziewałam się, że „Kameliowy ogród” tak szybko i tak
mocno mnie wciągnie. Liczyłam co najwyżej na lekką lekturę, nie wywołującą może
ogromnych emocji, ale pozwalającą miło spędzić czas. Sarah Jio wprawdzie nie
stworzyła powieści, która wciska się w każdy zakamarek serca, zadziwia
niebanalnością, nie daje o sobie zapomnieć i zachwyca pod każdym względem, ale
mimo to sprawiła, że zatopiłam się w wymyślonej przez nią historii, z
ciekawością przewracając kolejne strony.
To zajmująca opowieść, nawet jeżeli fabularnie nie zaskakuje
tak mocno, jakbym tego chciała. Łączy w sobie wizję ogrodu jako oazy spokoju z
burzami, które władają człowiekiem w środku, ale również ze złem czającym się
bliżej niż komukolwiek się wydaje. Nie ma w niej przesadnej ckliwości, a
chociaż pojawia się tu miłość, to zdecydowanie nie ona odgrywa pierwszoplanową
rolę, a przynajmniej nie w wydaniu, którego można się spodziewać. Prym wiodą tu
tajemnice, które prędzej czy później, nawet jeżeli musi minąć ponad pół wieku,
dają o sobie znać. Jest przejmująca samotność, smutek i żal po stracie, ale i
chwilę radości i wytchnienia, tym bardziej cenne, bo przeplatane mrokami czy to
przeszłości, czy codzienności.
„Kameliowy ogród” jest historią rozpisaną na dwa głosy –
Flory i Amandy. Zdecydowanie bardziej intrygujące było dla mnie towarzyszenie
tej pierwszej w latach czterdziestych XX wieku i obserwowanie jak radzi sobie z
powierzonym jej zadaniem, poznając jednocześnie rodzinę Livingstonów coraz
lepiej. Właściwie to mimo swojej początkowej niepewności wykazuje ona później
wyjątkowo dużą ciekawość wobec wszystkiego co dotyczy posiadłości i to wcale
nie tylko dlatego, że ma dowiedzieć się, gdzie rośnie poszukiwana roślina.
Misja z którą przyjechała do rezydencji schodzi z czasem na boczny plan,
chociaż kamelia nadal odgrywa tu bardzo ważną rolę, ale w nieco innym
kontekście. Historia Amandy natomiast nie porwała mnie tak bardzo i ciekawiła
mnie tak naprawdę głównie w chwilach, gdy bohaterka odkrywała kolejne elementy
tajemnicy sprzed lat. Jej własne demony przeszłości mniej do mnie przemówiły.
Początkowo trochę przeszkadzały mi zbyt szybkie przeskoki w
czasie – ledwo zdążyłam zaangażować się w akcję u boku Flory, a już wracałam do
Amandy, by po krótkiej chwili ponownie być w 1940 roku i za moment znowu w
2000. Rozumiem, że te dwie przestrzenie, mimo dzielących je lat, ciągle się w
pewnych punktach przeplatają i to niejako uzasadnia ten ekspresowy wehikuł
czasu, ale mimo to cieszę się, że później to tempo nieco się uspokaja.
Sarah Jio potrafi snuć opowieść, która wciąga czytelnika,
dialogi w powieści wypadają naturalnie (może poza drobnymi wyjątkami, ale przymknę na to
oko), a stworzony przez nią klimat ma w sobie dużo uroku. Żałuję, że cała
historia nie była jeszcze bardziej rozbudowana, szczególnie ta część dotycząca
Flory i mam przez to w sobie pewien niedosyt po lekturze, ale wiem też, że będę
ją miło wspominać. W „Kameliowym ogrodzie” odnalazłam piękno i niepowtarzalność
natury, ale i wiele prawd, które pozostają aktualne mimo mijających lat.
Garść cytatów:
„Tak ciężko pracowałam, żeby ukryć moją przeszłość, a teraz
ona niczym wściekłe zwierzę w klatce warczała i zagrażała mi”. (s. 69)
24 komentarze
Czytałam już jedną powieść Sarah Jio i dwie kolejne czekają w kolejce. Choć fabuła jej książek nie jest może zbyt odkrywcza i zaskakująca to jednak lektura sprawiła mi przyjemność, dlatego zamierzam kontynuować znajomość z autorką ;)
OdpowiedzUsuńJaki tytuł czytałaś? :)
UsuńStrasznie mi się podoba to twoje zdjęcie. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńCieszę się Basiu, że się podoba :) A na Jio się skuś, może akurat przypadnie Ci do gustu :)
UsuńZłodzieje kwiatów - tego jeszcze nie słyszałam ;) Jeżeli znajdę w bibliotece, to chętnie poznam tę historię. Akcja dziejąca się w latach 40. XX wieku trochę mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńO tak, cały gang :)
UsuńNie spodziewałam się, że to będzie tak miła i wciągająca historia. Chętnie przeczytałabym tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńRównież nie myślałam, że tak mnie wciągnie ;) Przyjemnie było spędzić z nią trochę czasu.
UsuńDołączam do grona chętnych przeczytania "Kameliowego ogrodu" :) Lubię historie, które dzieją się na dwóch płaszczyznach czasowych reprezentowanych przez różne bohaterki.
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo ładne zdjęcie. Widzę powiększającą się "Kolekcję z Zielonego Wzgórza" w tle:)
Też lubię takie historię, szczególnie gdy łączy je jakaś tajemnica do rozwikłania,
UsuńDzisiaj do kolekcji dołączył kolejny tom ;)
Uwielbiam prozę tej autorki, i jeszcze się na niej nie rozczarowałam. Tę książkę mam w planach.
OdpowiedzUsuńJa na pewno się skuszę na kolejne tytuły :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, widzę, że mam sporo do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuń"Kameliowy ogród" warto poznać - to przyjemna powieść :)
UsuńPiękne zdjęcie :). Książka także mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńCieszę się! Mam nadzieje, że Ci się spodoba jeżeli po nią sięgniesz :)
UsuńO tym, że złodzieje kwiatów istnieją, wiem, bo nam kiedyś z ogrodu wykopano i ukradziono kilka. ;) Może to była sprawka tego pana Price’a z gangu złodziei kwiatów, kto wie. ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe :P
UsuńUwielbiam wszystkie książki pani Sary, bez wyjątku ;)
OdpowiedzUsuńJa liczę, że kolejne będzie mi się czytało równie dobrze :)
UsuńPamiętam, że "Marcowe fiołki" te autorki niezwykle mi się podobały. Pani Jio ma prawdziwy dar do tworzenia historii wzruszających, ale nie przesłodzonych :) W sumie nawet bardzo chciałabym przeczytać jej jeszcze jakąś inną powieść!
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za "Marcowymi fiołkami" :) Jio potrafi pisać, to fakt :)
UsuńPrzekonałaś mnie, że warto bliżej zapoznać się z twórczością tej autorki. "Kameliowy ogród" zapowiada się niezmiernie ciekawie i myślę, że książka przypadłaby mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Cieszę się, teraz ściskami tylko kciuki za to, żeby i Tobie się podobała :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)