Jim Butcher - Pełnia księżyca
16.01.2015
Jim Butcher, Pełnia księżyca [Full moon], tłum. Piotr
W. Cholewa, MAG, 400 stron.
Akta Harry'ego Dresdena, tom 2.
Noc. Księżyc na niebie daje znać, że wszystko się może
zdarzyć. I dzieje się – morderstwo za morderstwem i to dokonane z brutalnością,
którą przypisać można tylko bestii. Na blisko miesiąc groza znika przyczajona,
by w końcu znowu zaatakować. Kolejna ofiara niemal rozdarta na strzępy, skłania
szefową Wydziału Dochodzeń Specjalnych Karrin Murphy do zwrócenia się do
jedynej osoby w Chicago, która może sobie poradzić z wyjaśnieniem kto lub co
dokonuje tych zbrodni. Harry Dresden to jedyny mag w okolicy i nie pierwszy raz
będzie miał okazję współpracować z policją. Ostatnie śledztwo i wydarzenia
sprzed kilku miesięcy nie przysporzyły mu jednak popularności w kręgach stróży
prawa, więc nie bardzo może liczyć na wyrazy sympatii. Tym bardziej, gdy sprawą
zajmą się też funkcjonariusze FBI, dla których magia i zjawiska paranormalne to
wymysł słabo wpisujący się standardowe śledztwo.
Harry Dresden jak zwykle jest w finansowym dołku i nowe
zlecenie powinno być dla niego strzałem w dziesiątkę. Szybko okazuje się jednak,
nie pierwszy raz zresztą, że zawód maga to nie tylko niepewny biznes, ale i
bardzo ryzykowne zajęcie. Na każdym kroku czai się zło – raz w ludzkiej
postaci, z brudnymi interesami w tle i chęcią utrzymania władzy i powiększania
zysków, innym razem z ostrymi jak brzytwa pazurami i niekiełznaną żądzą krwi.
Czasami też granice te będą się zacierać i nie do końca będzie wiadomo skąd
może nadejść śmiertelne uderzenie.
Pamiętam, jak czytając „Front
burzowy” chwilami przeszkadzała mi niestabilność głównego bohatera i
swoista nieporadność, którą zdarzało mu się prezentować. Doceniałam wówczas, że
Harry Dresden jest przez to postacią z pewnością bardziej autentyczną, ale mimo
to, trochę mnie jego zachowanie irytowało. Tym razem, gdy po raz drugi miałam
okazję się z nim spotkać, pojawiło się we mnie więcej zrozumienia i sympatii
dla jego charakteru. Harry ma zapędy rycerskie, ale gdy rzuca się na
ratunek, nie zawsze wszystko dokładnie przemyśli i przez to pakuje się w jeszcze
większe kłopoty. Nie jest niezwyciężony i chociaż często do walki staje sam, to
trudno w nim dopatrzyć się bohatera rodem z amerykańskich filmów akcji, który
nie odczuwa strachu. Harry Dresden chwilami boi się jak diabli i doskonale
zdaje sobie sprawę z własnej niedoskonałości. Ciekawe, że to, co wcześniej
trochę mi przeszkadzało teraz wydaje się być atutem. Być może musiałam lepiej
poznać głównego bohatera i spędzić z nim więcej czasu, by go bardziej polubić
i dobrze czuć się w jego towarzystwie.
Mag stanowi pierwszy front w walce ze złem, ale nie jest
jedynym ważnym punktem w tej grze. Silna i stanowcza Karrin Murphy (trochę jak
Jane Rizzoli z powieści Tess Gerritsen) nie ma zamiaru stać z boku i czekać na
rozwój wydarzeń, a Susan niemal od razu wyniucha dobry materiał do gazety,
będąc trochę rozdartą między uczuciami do Harry’ego, a dziennikarską ambicją.
John Marcone nie pierwszy raz spróbuje poszerzyć swoje wpływy w Chicago, a być
może nawet znajdzie się blisko morderczych łap zabójcy – w końcu do tej pory ginęły już osoby blisko z nim związane. Kobieta o imieniu Tera nago będzie
paradowała ulicami miasta, ale nie oznacza to, że nie ma nic do ukrycia.
Wspominałam o tym przy „Froncie
burzowym”, ale „Pełnia księżyca” pokazuje to jeszcze wyraźniej – magia w
wydaniu Butchera nie jest lekarstwem na wszystko i chociaż pojawi się tu
różdżka i wypowiadanie zaklęć, to jednak tak naprawdę nie one mają kluczowe
znaczenie. Można się obejść bez rekwizytów i słów – wystarczy odpowiednie
skupienie, zebranie w sobie energii i sensowne jej wykorzystanie. Oczywiście
nie jest to umiejętność, którą posiada każdy, ale magiczne zdolności mają u
amerykańskiego autora inny niż można by oczekiwać charakter. Nie jestem
ekspertem jeżeli chodzi o fantastykę (ogromnie mi do tego daleko, bo nie sięgam
po nią zbyt często), ale pokazanie magii w taki sposób wydaje mi się ciekawym i
niezbyt typowym zabiegiem.
Łatwiej było mi wejść w codzienność Harry’ego Dresdena i
przyglądać mu przy kolejnym śledztwie. Kilka elementów powieści przemówiło do
mnie bardziej niż przy poprzednim tomie, ale tym, co nie do końca mnie
przekonało była fabuła. Nie potrafiłam wgryźć się (określenie bardzo adekwatne
do wydarzeń z książki) w całą historię i nie czułam się nią specjalnie
zaintrygowana. Nie jest zbyt dobrze, jeżeli przez znaczną część powieści
niespecjalnie zastanawiasz się co będzie dalej i nie odczuwasz napięcia
związanego z toczącą się akcją. Od pewnego momentu rzeczywiście to się zmienia
na korzyść, ale tak czy inaczej za mało było chyba we mnie wilczych instynktów.
A może zabrakło pełni księżyca za oknem?
Miło było po raz drugi spotkać Harry’ego Dersdena i
przekonać się, że to fajniejszy gość niż wcześniej mi się wydawało. Historia
w centrum której miał okazję wykorzystać swoją magię nie znalazła tym razem
pełni mojego uznania, ale w powieści sporo się dzieje i temu zaprzeczyć nie
mogę. Czegoś jednak w tej magicznej mieszance mi zabrakło, ale porcja humoru i
obserwowanie ciekawych bohaterów jakoś mi tę gorycz średnio wciągającej fabuły
osłodziły.
„Mimo moich oporów, Mister okazał mi zrozumienie i w końcu
zdałem sobie sprawę, że jestem członkiem jego małej rodziny, i dzięki jego
łaskawej zgodzie wolno mi było pozostać w mieszkaniu. Koty… Takie już są.” (s.
264)
„Myślałem o tych sprawach, kiedy śmierć tańczyła na
betonowej podłodze; trzymałem się ich jak żeglarz trzyma się szczątków masztu,
próbując ignorować sztorm, który roztrzaskał statek na kawałki.” (s. 279)
13 komentarze
Nazwisko autora parę razy mi już gdzieś mignęło, ale przyznam, że nie miałam jakoś nigdy ochoty sięgać po jego powieści. Nie przepadam za wątkami związanymi z magią i pewnie to jest powodem braku zainteresowania tą serią.
OdpowiedzUsuńW takim razie rzeczywiście proza Butchera raczej nie przypadłaby Ci do gustu :)
UsuńNie znam jeszcze tego autora, ale kilka razy czytałam o tej serii. Lubię takie "magiczne" kryminały, więc może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać twórczość tego autora, ta seria mnie intryguje, ciekawi mnie ten magiczny wątek, poza tym kryminały bardzo lubię. Połączenie magii i zagadki kryminalnej brzmi zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńTo pozostaję mi tylko życzyć jak najszybszej lektury - ciekawa jestem czy Ci się spodoba :)
UsuńPrzyznam, że chciałabym również spotkać Harry’ego Dersdena. Muszę zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńMogłaby być interesująca, ponieważ to kryminał :D
OdpowiedzUsuńMnie przekonuje chyba głównie główny bohater. Zagadka kryminalna tym razem mnie nie zachwyciła (chociaż nie była też zła), ale liczę na więcej przy okazji kolejnych spotkań z prozą Butchera.
UsuńPomimo że bohater w w czasie czytania poprzedniej książki Cię denerwował (trochę :))to jednak postanowiłas wrócić do jego przygód. Rozumiem, bo ja czasami mam tak samo :))
OdpowiedzUsuńPewnie trochę wpłynął na to fakt, że udało mi się okazyjnie kupić kolejne części serii i postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Ogólnie "Front burzowy" mimo tych zgrzytów z Harrym wspominałam dobrze, więc po "Pełnie księżyca" sięgnęłam z nadzieją. Jak się okazuje tym razem inne elementy mnie mniej przekonały, ale to nadal była przyjemna lektura.
Usuńten drugi cytat jest świetny;)
OdpowiedzUsuńDla głównego bohatera, który chyba mi się bardzo spodoba, przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie miałam pojęcia o tej serii :)) Fantasy zawsze działa na mnie tak samo - powoduje, że odczuwam stan wysokiego zaintrygowania ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)