Anders Roslund, Börge Hellström - Bestia
2.11.2014
Autorzy: Anders Roslund, Börge Hellström
Tytuł: Bestia
Tytuł oryginału: Odjuret
Tłumaczenie: Wojciech Łygaś
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 364
Niemal każda książka pozostawia po sobie w
głowie całą paletę myśli – czasami mniej wyrazistych i trudnych do uchwycenia,
innym razem łatwych do nazwania i określenia. Gdybym miała w jednym słowie
zamknąć to, co szczególnie towarzyszy mi w związku z "Bestią" byłoby to
zdecydowanie r o z c z a r o w a n i e.
I nie jest tak, że dzieło dwójki szwedzkich pisarzy okazało się całkowicie
nieudane – spodziewałam się jednak czegoś znacznie lepszego, a otrzymałam
powieść koniec końców przeciętną.
Początek całej historii przykuwa uwagę
czytelnika, jest jednym z tych, przy których wstrzymuje się na chwilę oddech, w
oczekiwaniu tego, co będzie dalej. Dwie dziewczynki wracające do domu i on –
nieznajomy próbujący wciągnąć je w rozmowę. Wydaje się całkiem miły i
niegroźny. Czapka z daszkiem, młody wygląd, przyjemny uśmiech. I chce tylko
wiedzieć co trenują, a później pokazać im nową hale, która na pewno im się
spodoba. Chwilę później zostanie już tylko strach, ból i perwersyjna żądza,
którą mężczyzna skieruje ku małym dziewczynkom. Dla niego są dziwkami, które
zasłużyły na wszystko, co im zrobił. Brutalność wydarzeń odkryta kilka dni
później, stanie się dramatycznym piętnem odciśniętym na zawsze na zwyczajnym
szwedzkim miasteczku i jego mieszkańcach. W tym miejscu autorzy pokazali jak za
pomocą zdań, często krótkich i mocno sugestywnych, buduje się napięcie i
niepokojący klimat powieści. Dlatego tak strasznie żałuję, że tego wielkiego
potencjału w dalszej części "Bestii" nie wykorzystali.
Pierwsze małe rozczarowanie pojawiło się,
gdy sprawca niemal od razu został ujawniony. Bernta Lunda złapano i skazano za popełnioną
zbrodnię. Wówczas miałam jednak jeszcze nadzieję, że takie rozwiązanie
fabularne zrekompensują mi inne elementy historii – chociażby porządny portret
psychologiczny mordercy. Również na to
nie ma niestety co liczyć – okazuje się bowiem, że w "Bestii" samej bestii jest
stosunkowo niewiele. Powieść skupia się wprawdzie na jego działaniach i to on
jest determinantem niemal wszystkich wydarzeń, ale o nim jako człowieku nie
dowiemy się wiele. To postać wyrazista, ale jednocześnie bardzo płaska – autorzy
(poza krótkimi przebłyskami) nie pokusili się o pokazanie czytelnikowi co
siedzi w jego głowie i dlaczego stał się tym, kim się stał. Epizodycznie poznamy
jego chore myśli, ale dla mnie to zdecydowanie za mało. Powieść mocno straciła
przez to w moich oczach.
Niejako w zastępstwie mamy za to całą
paletę innych postaci. Fredrik Steffansson, trwający w braku natchnienia
pisarz, wychowujący swoją pięcioletnią córkę i zmagający się z demonami
przeszłości; Lennart Oscarsson sprawujący pieczę nad oddziałem dla więźniów
skazanych za przestępstwa seksualne, rozdarty pomiędzy miłością do żony, a
uczuciem do kolegi z pracy; Ewert Grens, zgorzkniały i zmęczony życiem
policjant, który jednak poza swoją pracą nie ma właściwie nic. Przez karty
książki przewija się wielu bohaterów i przyznaję, że każdy jest jakiś
(najczęściej nieszczęśliwy i z problemami osobistymi), ale to nie wystarcza, by
zbudować naprawdę dobrą powieść.
Duszny klimat szwedzkich miasteczek autorom
udało się za to uchwycić naprawdę sprawnie. Przez pierwsze strony trudno było
tylko określić jakieś cechy charakterystyczne miejsca akcji, ale dalej było już
znacznie lepiej. Czytelnik może się poczuć nawet przytłoczony tą aurą
wszechobecnej beznadziei i smutku, ale to oznacza, że Roslund i Hellström stworzyli
konkretną przestrzeń, która na niego oddziałuje. A to, że nie jest to sielski
krajobraz pełen radosnych mieszkańców dobrze wpisuje się w całą historię.
Po zaserwowanym na początku mocnym
uderzeniu, napięcie na kolejnych kilkudziesięciu stronach zdecydowanie spada.
Nie jest już tak zajmująco i trudno było mi wciągnąć się w biegnącą różnymi
torami fabułę. Dalej wszystko działa na zasadzie sinusoidy – raz jest lepiej,
raz gorzej. Pojawiają się momenty, w których nie sposób oderwać się od książki,
ale jest też wiele takich rozwiązań, które nie mają już takiej siły
oddziaływania. Od pewnej chwili historia staje się niepotrzebnie rozwleczona –
skoro nie stawiamy na naprawdę głębokie portrety psychologiczne (chyba tylko
postać Fredrika mogłaby jakoś aspirować do tej roli), to wypadałoby przenieść
ten środek ciężkości na porządnie poprowadzoną akcję. Miałam trochę wrażenie
jakby autorom wcale nie brakowało pomysłów, ale pewnego wykończenia całości i
spięcia jej w sensowny sposób.
W „Bestii” najbardziej zaskoczyło mnie
jedno – fakt, że w kontekście fabuły nie zaskoczyło mnie absolutnie nic.
Niestety, jest przewidywalnie, a chociaż zwrotów akcji pojawia się kilka, to
żaden z nich nie wywołał uczucia niedowierzania i nasuwającego się na myśl
stwierdzenia: tego się nie spodziewałam. Pojawiają się moralne dylematy, które
trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, ale chociaż ważne, to nie są żadnym novum.
Przyznaję jednak, że ich ukazanie podnosi nieco wartość całej historii. Może
gdybym przeczytała mniej tego typu powieści i miała wobec tej mniejsze
oczekiwania, to stwierdziłabym nawet, że to bardzo dobra historia, osadzona w
sprawnie sportretowanej rzeczywistości. Klimat szwedzkiego miasteczka wprawdzie
jest, ale Bestia okazała się w moim odczuciu niestety tylko przeciętna.
„A
może należy do tych, które nie odzywają się, bo nie potrzebują przez cały czas
wypełniać przestrzeni słowami, żeby wiedzieć, że żyją?” (s. 7)
„Zdrada
zamieszkała w ich domu, plugawiła każde słowo”. (s. 42)
11 komentarze
Mam na półce inną książkę tych autorów, ale jeszcze nie zebrałam się w sobie żeby ją przeczytać. W ogóle nie jestem przekonana do powieści pisanych w duecie.
OdpowiedzUsuńTutaj jakoś szczególnie nie odczuwałam tego, że powieść pisana była w duecie. Nie było bardzo rażących przeskoków stylu, a przynajmniej nie rzuciły mi się w oczy.
UsuńJaki tytuł masz na półce? Myślę, że autorzy mają potencjał i warto dać im szansę mimo wszystko :)
Przewidywalność jest zła. Tak samo jak rozpoczęcie książki od "trzęsienia ziemi" i nieumiejętność utrzymania napięcia do końca.
OdpowiedzUsuńW zupełności się zgadzam, rozczarowanie po takim obiecującym początku jest jeszcze większe.
UsuńSzkoda, że fabuła jest tak przewidywalna. Trochę mnie to odstrasza od tej lektury.
OdpowiedzUsuńJestem rozdarta, z jednej strony chciałabym poznać tę książkę, z drugiej boję się rozczarowania i zmarnowanego czasu. Jeśli wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale szukać specjalnie raczej nie będę
OdpowiedzUsuńMoże Tobie bardziej przypadłaby do gustu :) Czytałam wiele bardzo pozytywnych recenzji, co zresztą przesądziło o tym, że spodziewałam się porządnego wstrząsu :)
UsuńStrasznie to przykre, bo nie ukrywam, że pokładam zawsze wielkie nadzieje w autorach z półwyspu skandynawskiego. Na pewno podobnie jak Ty miałabym ogromne oczekiwania i boję się, że książka mogłaby im nie sprostać. Niemniej jeśli nie przeczytam to się nie przekonam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, zawsze dobrze przekonać się na własnej skórze jeżeli ta historia wydaje Ci się ciekawa :)
Usuńfakt jest dość przewidywalna, myślę, że sam wątek związany z dziećmi i tymi stopami miał być czymś co szokuje...czy wyszło to już zależy od gustu;)
OdpowiedzUsuńChciałam także poinformować, iż przeniosłam się na własną domenę: okiemMK.com i dodałam Ciebie do odwiedzanych blogów, by nic mi nie umknęło.
Pozdrawiam ciepło!
ojej, stanowczo nie mam ochoty poznać Bestii, jak ognia unikam takiej tematyki, chyba, że książka jest genialna. Tutaj tak raczej nie było, więc recenzję potraktuję jak ostrzeżeni ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)