Mario Puzo - Ojciec Chrzestny
8.06.2014
Autor: Mario Puzo
Tytuł: Ojciec Chrzestny
Tytuł oryginału: The Godfather
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 480
To zawsze ciekawe
doświadczenie, gdy zaczynamy lekturę książki, która w wielu czytelniczych
sercach zajmuje miejsce szczególne. Czasem pojawia się w nas wtedy pełna
ekscytacji nadzieja na spotkanie z niezwykłą historią i bohaterami lub też z pewną
obawą podchodzimy do danego tytułu, zastanawiając się czy te emocje
i zachwyt o których słyszeliśmy staną się również naszym udziałem. Tym razem
miałam okazję przekonać się co kryje w sobie „Ojciec Chrzestny” i na ile trafia to w mój czytelniczy gust.
Okazuje się, że
zdarzają się dobre strony tego, że niektórych klasyków kina do tej pory nie
widziałam – dzięki temu mogłam do historii, którą stworzył Mario Puzo podejść
ze świeżym spojrzeniem, nienaznaczonym filmową wersją jego dzieła. Nie będę ukrywała, że właściwie od pierwszych
stron książki dałam się wciągnąć w mafijny świat Nowego Jorku i bardzo szybko
zupełnie się w nim zatraciłam. Wreszcie mogę powiedzieć, że teraz rozumiem
dlaczego „Ojciec Chrzestny” ma
naprawdę szerokie grono fanów – to książka, która zdecydowanie robi wrażenie.
Don Vito Corleone
to człowiek, który potrafi pomóc właściwie każdemu, kto znajdzie się w
potrzebie. W zamian oczekuje jedynie (albo aż) deklaracji przyjaźni, wiążącą się z tym, że pewnego dnia może on poprosić o wyświadczenie mu jakiejś
"drobnej" uprzejmości. Jego rodzina jest jedną z
najpotężniejszych w Nowym Jorku, a swoją pozycję zawdzięcza głównie Ojcu
Chrzestnemu. Jeśli wyobraziliście sobie, że przy każdej okazji przykłada on
innym spluwę do głowy i grozi śmiercią to zdecydowanie jest to niewłaściwy
obraz. Don Vito działa zdecydowanie subtelniej, mądrzej i z większym wyczuciem,
a jego zmysł stratega niejednokrotnie zadziwia i przynosi wymierne korzyści.
Gdy otrzymuje propozycje wejścia w zupełnie nowy interes związany narkotykami,
będzie musiał podjąć decyzje, która jak się później okaże, zaważy na losach
całej rodziny.
Okazuje się, że wcale nie trzeba być na
Sycylii aby poczuć jej klimat – wystarczą odpowiedni bohaterowie i wprawne
pióro autora. A rodzina Corleone to prawdziwie wybuchowa mieszanka. Wprawdzie
jeden z synów Dona, Michael nie pali się by brać jakikolwiek udział w
interesach, które prowadzi ojciec, ale sycylijski temperament to coś, czego nie
da się wyzbyć. Każda z postaci, którą mamy okazję poznać to złożone indywiduum,
mające zarówno silne strony jak i słabości. Nikt nie jest doskonały – nawet Ojciec
Chrzestny. Nie zabrakło tu mocnych charakterów, ale każda pozornie niezłomna
osobowość może mieć jakąś rysę.
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji
przekonać się dlaczego Mario Puzo stawiany jest ze swoim dziełem na niejednym czytelniczym piedestale, to
przygotujcie się na nagłe zwroty akcji, niesamowity klimat stworzony przez
autora i garść moralnych dylematów. Ciekawe jest jednak to, że tak zatraciłam
się w całej historii, że raczej niezbyt gorliwie rozpatrywałam działania
rodziny Corleone w kategoriach etycznych. Abstrahując na chwilę od tych
działań, które można jednoznacznie oceniać jako złe, Ojciec Chrzestny to z
pewnością człowiek honoru – i tego odmówić mu nie można.
Cieszę się, że sięgnęłam po „Ojca Chrzestnego” bo właśnie na takie
książki się czeka i takie postaci jak Don Vito Corleone zapadają w pamięć na
dłużej. Ta powieść to zresztą jeszcze więcej niż tylko bohaterowie – to misternie
zbudowany świat, który zachwyca autentyzmem i nie pozwala przejść obojętnie. Nie
spodziewałam się, że ten tytuł dostarczy mi aż tylu wrażeń, choć po cichu
liczyłam na dobrą lekturę. Po tak rewelacyjnym spotkaniu z książką, czas na
konfrontację z filmem – mam nadzieję, że i tutaj się nie zawiodę.
„Mężczyzna, który nie jest ojcem dla swoich
dzieci, nie może nigdy być prawdziwym mężczyzną”. (s. 38)
14 komentarze
"Ojciec chrzestny" to świetna książka :) Na filmie raczej reż się nie zawiedziesz :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję bo już niedługo zrobię sobie filmowy seans :)
UsuńNie oglądałam filmu, ale książka mam w planach. Tak jak Ty, cieszę się, iż lektury nie zmąci mi żaden obraz z filmu^^
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jeszcze nie czytałam. A tę książkę trzeba po prostu znać i już.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie czytałam ani nie oglądałam w całości "Ojca chrzestnego". Wstyd, ale od czego są wakacje? :)
OdpowiedzUsuńZachęcam więc do lektury! :)
UsuńŚwietna książka, prawda?;)
OdpowiedzUsuńNie sposób się nie zgodzić - świetna zdecydowanie! :-)
UsuńKlasyka - jeszcze mi nieznana... Jej, mam tyle zaległości!
OdpowiedzUsuńMoja lista książek do nadrobienia jest tak długa, że nie wiem kiedy uda mi się ją ogarnąć :-)
UsuńMoj brat jest wielkim fanem.
OdpowiedzUsuńA Ty czytałaś "Ojca Chrzestnego"? :-)
UsuńJestem mocno zainteresowana, bo jestem jedną z niewielu, ktora nie czytała ani nie oglądała.
OdpowiedzUsuńTylu pisarzy i tyle książek, że nie sposób znać wszystkie :-)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)