Matthew Quick - Poradnik pozytywnego myślenia

6.02.2014


Matthew Quick, Poradnik pozytywnego myślenia [Silver Linnings Playbook], tłum. Maria Borzobohata-Sawicka, Joanna Dziubińska, Otwarte, 2013, 376 stron.

Pat patrzy na świat oczami dziecka. I można by to uznać w pewnym stopniu za zaletę, gdyby nie fakt, że jest facetem po trzydziestce, który już dawno powinien zrozumieć, że czasami pozytywne myślenie to nie wszystko. Nawet jeżeli wmówimy sobie, że nasze życie to film, który po prostu musi mieć szczęśliwe zakończenie (oczywiście jeśli tylko wystarczająco będziemy się starać). Nawet jeżeli przestaniemy stawiać na swoim i staniemy się mili dla innych. Nawet gdy zrozumiemy swoje błędy i zrobimy wszystko co w naszej mocy, by przed końcowymi napisami ziściły się nasze pragnienia. To wszystko może się okazać bowiem dużo bardziej skomplikowane – ale takie przecież w rzeczywistości jest życie.

Gdy byłam mała wmawiałam sobie, że zasypiając na lewym boku uchronię się przed koszmarami. I nieważne jak bardzo było mi niewygodnie czy jak nielogiczne było to założenie – trwałam w tym postanowieniu bo wierzyłam, że rzeczywiście  w ten sposób mam wpływ na swoje sny. Z Patem jest podobnie – koniec rozłąki ze swoją żoną Nikki obwarował przeróżnymi wytycznymi – codziennie ćwiczy, by powrócić do formy z chwili, gdy się poznali; nadrabia zaległości z klasyki amerykańskiej literatury, by mógł zaimponować jej znajomym; panuje nad swoim gniewem bo ona nie chciałaby widzieć jego agresji. Wszystko po to, by nastąpił oczekiwany happy end oznaczający ponowne życie u boku ukochanej. To, co w jakiś sposób nie pasuje do stworzonej wizji zwyczajnie wypiera ze świadomości – kilkuletni pobyt w „niedobrym miejscu” jak sam nazywa szpital psychiatryczny, który jemu wydawał się krótką chwilą czy fakt, że pewien wykonawca muzyczny wywołuje u niego szał. Pat myśli pozytywnie, a to w połączeniu z jego ogromnymi staraniami jest gwarancją sukcesu. Innej opcji zwyczajnie nie ma.


Powieść M. Quicka jest pamiętnikiem głównego bohatera i dzięki temu możemy wczuć się w jego sytuację. To jednak wymaga w pewnym sensie odnalezienia w sobie dziecka, które nie przyjmuje do wiadomości, że coś, do czego dąży może się nie udać. Przecież tak bardzo się staramy. Od razu polubiłam Pata, z tą jego nieco zwichrowaną (a może raczej wyjątkową) psychiką. Czasami tylko zastanawiałam się czy może nie nadszedł czas, aby przerwać ten niekończący się krąg pozytywnego nastawienia, które akurat w jego przypadku oznaczało zupełne zamknięcie na inne rozwiązania. Pojawiła się przecież Tiffany, wprawdzie też nie do końca stabilna emocjonalnie, ale potrzebująca przyjaźni. A co robi Pat? Zastanawia się jak by tu sprawić żeby się od niego odczepiła bo w stworzonym przez niego scenariuszu nie przewidziano dla niej jakiejś szczególne roli. 

Poradnik pozytywnego myślenia” to jednak nie tylko dążenie Pata do zakończenia rozłąki z Nikki. To również pasja futbolu, niekończące się okrzyki „O-R-Ł-Y!” i próby porozumienia z ojcem, którego nastrój zależy od wyniku meczu. Te relacje na linii ojciec-syn jakoś w szczególny sposób mnie poruszyły i chociaż oczywiście można znaleźć w codzienności wiele bardziej drastycznych przypadków, to jednak akurat te obrazy podziałały na mnie, dotykając kilka strun w sercu.

Mimo że całość podszyta jest smutkiem i niejednokrotnie poczujemy gorzki smak codzienności, to jednak w wielu momentach nie powstrzymamy się od uśmiechu – czy to wyobrażając sobie Pata biegającego w worku na śmieci czy dorosłych mężczyzn wyginających się by ułożyć litery swojej ulubionej drużyny. Quick stworzył historię, którą czyta się błyskawicznie i która mimo pewnych powtarzalnych elementów (mecze, codzienne ćwiczenia) mi osobiście ani przez chwilę się nie znudziła. Nie jest to może powieść, która w jakiś niespodziewany sposób przewartościowuje życie czytelnika czy burzy ugruntowany światopogląd. A jednocześnie nie żałuję ani minuty, którą spędziłam na lekturze. Pozostaje mi jeszcze tylko jedno - przekonać się jak na ekran przeniósł tę historię David O. Russell.


  Garść cytatów:

Dziwnie jest mieszkać z kimś, z kim nie można porozmawiać – zwłaszcza jeśli ten ktoś jest twoim ojcem”. (s. 23)

Od czasu do czasu zerkam na tatę – chcę, by widział jak kibicuję drużynie, ponieważ wiem, że zgodzi się siedzieć w jednym pokoju ze swoim nienormalnym synem tylko wtedy,  jeśli z całych sił będę wspierał Orły”. (s. 100)

Udaje, że Bóg założył się ze mną, że jeśli będę wystarczająco szybko biec odda mi Nikki, więc ostatnie trzy kilometry pokonuję sprintem”. (s. 235)

Zobacz również

25 komentarze

  1. Postanowiłam, że obejrzę film :)
    A jeżeli przypadnie mi do gustu (a raczej przypadnie...!) wezmę się za książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem świeżo po seansie i właściwie nie dziwi mnie, że marudziłam (jak zwykle!) w czasie oglądania, że to wszystko nie tak było ;) Film był wporządku, ale nie ma to jak książka :)

      Usuń
  2. Ostatnio jak byłam w bibliotece, to trzymałam tę książkę w ręku, ale nie zdecydowałam się na nią, bo ciągle nie mam do niej przekonania, ale mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni, ponieważ powieść wydaje się być niezwykłą historią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie ma co się zabierać za czytanie jeżeli nie do końca jesteś przekonana do lektury ;) Może przyjdzie czas, że najdzie Ci na nią ochota :)

      Usuń
  3. Książkę czytałam w czasie świąt i przyznam że bardzo mi się spodobała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem ciekawa czy "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" również mi się spodoba bo właśnie sobie czeka w kolejce książek do przeczytania ;)

      Usuń
  4. Przede mną i książka i film :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obejrzałam film, ale był średni, jednak liczę na to, że książka będzie o niebo lepsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja podobnie...jeśli chodzi o książkę to nawet nie do końca jestem przekonana, ale i tak spróbuję;)

      Usuń
  6. Na książkę jakoś nie mam ochoty, ale na film, jak najbardziej.
    POZDRAWIAM- klik

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkładam tę książkę od tak dawna, mimo że film obejrzałam natychmiast po premierze. Leży i się kurzy - mam nadzieję zerknąć do niej teraz, gdy troch wolnego mi się przydarzyło:)
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się marzy wolne, ale takie totalne gdy nie będe miała nad głową tysiąca spraw do załawienia ;) a do książki zerknij - czyta się bardzo szybko :)

      Usuń
  8. I znowu widziałam tylko film, nudził mnie, mam nadzieję, że książka będzie lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie aż tak nie nudził, ale i tak myślę, że książka jest znacznie lepsza :)

      Usuń
  9. Widziałam film i jakoś nie ciągnie mnie do książki, chociaż Twoja recenzja jest bardzo ciekawa. Kupiłam sobie za to drugą książkę Quicka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja odwrotnie: film widziałam (całkiem fajny), a książka na razie stoi i się kurzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Film mnie nie przekonał, więc po książkę nawet nie sięgam. Tak czy inaczej świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jak to film rządzi się swoimi prawami i trochę inaczej to wszystko wyglądało w książce :) Ale jeśli nie masz ochoty na lekturę to nie namawiam :)

      Usuń
  12. Miałam wrażenie, że tylko ja nie czytałam jeszcze tej książki...ale po zerknięciu na komentarze zmieniłam zdanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam takie wrażenie w przypadku książek Greena - wydaje mi się, że już wszyscy je czytali poza mną ;)

      Usuń
    2. Nie przejmujcie się. Ja nie czytała ani powyższej książki, ani nic z Greena :D

      Usuń
  13. Film mam juz za sobą, ale oglądalam go juz dosc dawno, musze przeczytac!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy