Jodi Picoult – W naszym domu
20.10.2013
Jodi Picoult, W naszym domu [House Rules],
tłum. Michał Juszkiewicz, Prószyński i S-ka, 2011, 696
stron.
Jacoba Hunta można by z powodzeniem nazwać
egoistą i dziwakiem. Ma 18 lat i chociaż posiada ponadprzeciętną inteligencję,
to swojego rozmówcę potrafi zarzucić taką ilością informacji, że niewielu jest
w stanie to znieść. Każdy element swojego życia odnosi do samego siebie, nie
potrafi zrozumieć uczuć innych, empatia to dla niego pojęcie zupełnie abstrakcyjne,
a jego codzienność opiera się na z góry ustalonej rutynie, zasadach i porządku.
Zwykle nie patrzy ludziom w oczy, nie lubi być dotykany, a kolor pomarańczowy
wywołuje u niego coś więcej niż niechęć. Wszystko traktuje do bólu dosłownie, więc
gdybyście powiedzieli mu „Trzymaj się” on momentalnie złapałby się tego, co akurat miałby w
zasięgu ręki. Jacoba Hunta można by nazwać egoistą i dziwakiem, gdyby nie to, że
od lat żyje z rozpoznanym zespołem Aspergera, który determinuje to, jaki jest i
w jaki sposób się zachowuje.
Od pewnego czasu w rozwijaniu umiejętności
interpersonalnych pomaga mu studentka Jess. To przy niej uczy się jak prowadzić
rozmowę na zwyczajne tematy i jak odczytywać społeczne sygnały. Zgodnie z
ustalonym porządkiem tygodnia ich spotkania odbywają się w wyznaczone dni.
Niestety, ten rytm zostaje zakłócony gdy dziewczyna znika, a pierwsze ślady
wskazują na to, że miał z tym coś wspólnego jej chłopak Mark. Czy jednak
rzeczywiście rozwiązanie okaże się takie proste? A może to Jacob – wielki pasjonat
analizy kryminalistycznej – postanowił stworzyć sobie warunki do
przeprowadzenia śledztwa, nie przejmując się konsekwencjami, które się z tym wiązały? Tym bardziej, że jedną z jego ulubionych rozrywek jest inscenizowanie
miejsc zbrodni i rozwiązywanie kryminalnych zagadek.
Możemy domyślać się co tak naprawdę
wydarzyło się w domu, w którym przebywała Jess i może nawet
trochę pobłażliwie spojrzeć na pomysł autorki na intrygę. Możemy powiedzieć
sobie niczym Jacob Hunt oglądający kolejny odcinek jego ulubionego serialu „Pogromcy
zbrodni” – "Kto rozwiązał? Ja" – ale ta nasza pewność w
trakcie lektury nie raz i nie dwa poważnie się zachwieje. Zaczniemy się też być
może zastanawiać czy to, jaka jest prawda cokolwiek zmieni.
Jodi Picoult w istocie to nie Jacoba Hunta
uczyniła głównym bohaterem swojej powieści – najważniejszą rolę odgrywa tu bowiem zdecydowanie
zespół Aspergera. Cała historia jest jedynie pretekstem do przybliżenia
czytelnikom tej złożonej problematyki. A trzeba przyznać, że autorka poradziła
sobie z tym świetnie. Przez cały czas mamy okazję obserwować nie tylko w jaki
sposób zachowuje się osoba dla której zwyczajne komunikowanie się z innymi, to trudność
często nie do przeskoczenia, ale też jak wygląda to z drugiej strony. W oczach
matki, która nie może liczyć na to, że jej syn przyniesie jej w dniu urodzin
kartkę jeżeli wyraźnie mu o tym nie powie, ani że rzeczywiście rozumie on co to
znaczy kochać. W oczach brata, który chociaż jest młodszy, to musi brać na siebie
odpowiedzialność często przerastającą jego siły i godzić się z tym, że jego
potrzeby zawsze będą na drugim miejscu. I wreszcie w oczach społeczeństwa, dla
którego zachowanie takiej osoby jak Jacob może być zbyt łatwo i zbyt szybko
uznane za dziwactwo, od którego lepiej się trzymać z daleka.
Znamienne jest to, że „W naszym domu” nie
jest historią o ludziach idealnych. Emma nie jest matką, która w obliczu
choroby syna zawsze dzielnie i bez zastanawiania się „co by było gdyby” walczy
z codziennością. Tylko czy to oznacza, że nie jest najlepszą matką jaką mógł
mieć Jacob? Jodi Picoult wykreowała bohaterów prawdziwych i zwyczajnie ludzkich –
bez udawania, że każdy z nich niezmiennie postępuje właściwie i nigdy nie
popełnia błędów. Ciągle zmieniająca się narracja pozwala nam z jednej strony
być chłopcem z zespołem Aspergera, który stara się zrozumieć świat, a przede
wszystkim ludzi, chociaż nie jest w stanie wznieść się poza własne ograniczenia, z
drugiej strony matką, której nieobce są chwile zwątpienia i bezsilności, a w jeszcze
innej bratem, który czasami zwyczajnie zastanawia się co by było gdyby
Jacob był zdrowy. Czasami też jesteśmy stróżem prawa zmuszonym do
złamania danej obietnicy czy młodym niedoświadczonym prawnikiem, który tworzy
linie obrony mogącą się w każdej chwili przerwać.
Było to moje pierwsze spotkanie z piórem Jodi
Picoult i chociaż pewnie mogłabym znaleźć kilka elementów, które w ten czy inny
sposób nie do końca mnie przekonały, to i tak bledną one w ogólnym poczuciu, że
była to naprawdę dobra lektura. Taka, która pozwala spojrzeć na pewne sprawy
nieco inaczej i pozostawia po sobie pewien ślad. I chociaż być może ta historia nie pozostawi
Was z rozerwanym na kawałeczki sercem, z wstrzymanym oddechem czy załzawionymi
oczami, to jestem pewna, że nie pozostawi Was też obojętnymi.
„Mam osiemnaście lat i dużą część życia
poświęciłem opanowaniu sztuki przetrwania w świecie, który od czasu do czasu
bywa pomarańczowy, chaotyczny i zdecydowanie zbyt hałaśliwy”. (s. 33)
„Czasami mam wrażenie, że serce człowieka
to nic więcej jak zwyczajna półka, którą można obciążyć tylko do pewnego
stopnia, bo w końcu coś musi z niej spaść i będzie trzeba pozbierać roztrzaskane
szczątki”. (s. 106)
„W życiu nie ma cudownych lekarstw. Jest
tylko długie, mozolne wyłażenie z dziury, która człowiek sam sobie wykopał”. (s.
478)
18 komentarze
Kochana, koniecznie sięgaj po kolejne powieści tej autorki. Jodi Picoult to kobieta, której każda książka rozkłada mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńTaki mam plan, cieszę się, że wreszcie poznałam jej pióro. I chociaż to dopiero pierwsza powieść to zdecydowanie zachęciła mnie do sięgania po kolejne :)
UsuńTak, ja również zachęcam do sięgania po inne książki tej autorki. Naprawdę warto:)
UsuńMuszę wreszcie "zapoznać się" z autorką
OdpowiedzUsuńDla mnie to najlepsza powieść autorki ze wszystkich, które czytałam.
OdpowiedzUsuńDla mnie podobało się "Świadectwo prawdy", natomiast "Jesienią cudów" tak się rozczarowałam, że już nie sięgnęłam po kolejną powieść tej autorki :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widziałam to ma ich dosyć sporo więc może warto by było jednak się nie zniechęcać? W każdym razie "W naszym domu" mogę polecić :)
UsuńProza tej autorki dostarcza mi zawsze dużo emocji. Muszę koniecznie przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie zaliczyłam jeszcze spotkania z tą autorką, ale oczywiście to zmienie. Jednak nie zacznę od tej książki, ponieważ widziałam wiele lepszych tytułów.
OdpowiedzUsuńSama gdzieś tam kiedyś czytałam kilka recenzji jej książek, ale przy wyborze tej jednej kierowałam się raczej intuicją i opisem, który mnie zainteresował ;) Bardzo bym się jednak ucieszyła gdyby okazało się, że ma w swoim dorobku jeszcze lepsze powieści :)
Usuńczuję się zachęcona do przeczytania tej lektury! Gdy tylko zmienię front i wezmę się za tej typ czy rodzaj literatury - poszukam tej pozycji;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie np. na konkurs;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie zachęciłaś do tej autorki, jeszcze jej nie poznałam, ale mam w domu jej "Krucha jak lód", więc się kiedyś zapoznam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami jak już "Kruchą..." przeczytasz :)
UsuńCoś jest w książkach tej autorki, że podchodzi się do nich bardzo emocjonalnie, ale w sumie nie powinno to dziwić, bo i problemy przez nią poruszane szokują i wzruszają, dlatego nie można być obojętnym na jej teksty.
OdpowiedzUsuńGrubaaa księga - idealna na jesienne wieczory :D
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać coś tej autorki, ale jakoś tak mi schodzi... :)
OdpowiedzUsuńTeż mam za sobą dopiero jedno spotkanie z Picoult, ale u mnie było ono raczej średnio udane. W każdym razie nie zaprzeczę, że jest to nie najgorszy wybór na jesień :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i w moim wypadku, podczas pierwszego spotkania z tą pisarką, plusy przeważą nad minusami.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)