Artur Barciś, Marzanna Graff - Rozmowy bez retuszu
22.09.2013
Po lekturze „Rozmów bez retuszu” mogłabym powiedzieć, że jeszcze bardziej lubimy
się z Panem Arturem Barcisiem, ale nie jestem pewna czy ta sympatia nie byłaby
nieco jednostronna. Zaliczam się bowiem do tej grupy osób, którym jeszcze do
niedawna postać tego aktora nakładała się jakoś tak zgrabnie na komediową rolę
Tadeusza Norka. Widziałam w nim tego zabawnego, wiecznie głodnego kanalarza z „Miodowych lat”, ale byłam też pewna, że
jego dorobek aktorski to znacznie więcej, tylko jakoś zawsze brakowało mi czasu
by przyjrzeć mu się bliżej. Być może jednak fakt, że wreszcie postanowiłam
poszerzyć swoje spojrzenie na osobę Pana Barcisia odrobinę mnie usprawiedliwia.
Teraz wiem (wcześniej mogłam jedynie podejrzewać), że w Panu Arturze kryje się wiele
twarzy i ogromna pasja z jaką wykonuję swój zawód, a także prostolinijna
szczerość i ciepło.
Cała opowieść zaczyna się dosyć standardowo
od czasów dzieciństwa, wcale zresztą niełatwych, i wczesnego kształtowania się
planów o byciu aktorem. Scena od zawsze była światem, w którym Pan Barciś czuł
się na swoim miejscu, który dawał mu poczucie bycia zauważanym, a często i
podziwianym za swoje niebanalne umiejętności recytowania, śpiewania i gry
charakteryzującej się prawdą i osobistą, oryginalną interpretacją. Nie oznacza
to jednak, że zawodowe aktorstwo było wędrówką pozbawioną wyboistych ścieżek i
trudnych wyborów. Niejednokrotnie okazywało się, że realizacja planów nie
przebiegała tak jak powinna, a świat do którego tak dobrze Pan Barciś pasuje
potrafił zaskoczyć i dać porządnego kopniaka w tyłek (powinnam to pewnie
określić nieco ładniej, ale niech i ten tekst pozbawiony będzie zbędnego
retuszu).
Faktem jest, że rozmowa z Marzanną Graff to
przede wszystkim rozważania o życiu, ale raczej nie tym prywatnym (choć i tutaj
dowiemy się czegoś nowego), a bardziej zawodowym. Nie jest jednak przez to mniej
interesująca – wręcz przeciwnie – Artur Barciś o aktorstwie, kulisach grania w
teatrze, rolach serialowych i filmowych oraz ludziach, którzy mu w
poszczególnych etapach towarzyszyli pisze niezwykle ciekawie i co najważniejsze
szczerze. Zaprasza nas za kulisy, gdzie może nie wszystko wygląda tak idealnie, ale jest przez to jeszcze bardziej intrygujące i
prawdziwe.
Mimo mniej więcej chronologicznego
odkrywania drogi do zawodowego aktorstwa, dostrzegamy, że cała książka ma raczej
charakter „wywiadu-rzeki” (o czym zresztą sam Barciś wspomina) niż ściśle
opracowanej konwencji w postaci: przygotowane pytanie - przygotowana odpowiedź.
Całość pozbawiona jest zbędnego wygładzania, koloryzowania czy ubierania
każdego zdania w dokładnie rozplanowane słowa. To rzeczywiście książka bez
retuszu i w tym tkwi jej prawdziwa wartość. Dzięki temu mamy okazję odkryć
chociażby kawałek (nadal żałuję, że nie większy) barcisiowego charakteru w
takiej postaci, jaką ma on naprawdę. Ze szczerymi opiniami, a nie górnolotnymi wypowiedziami
wypracowanymi przez specjalistów od PR-u. Artur Barciś mówi to, co myśli choć w
swej skromności przyznaje, że mówienie prawdy niezależnie od reakcji innych,
to sztuka, której nadal się uczy.
Mam wrażenie, że aktor, który już nie
kojarzy mi się jedynie z postacią Tadeusza Norka (skądinąd świetnie wykreowaną)
i którego chętnie zobaczyłabym na deskach teatru w zupełnie innej odsłonie, to
tak zwyczajnie sympatyczny facet – niezwykle utalentowany, ale i pełen pokory i
zdrowego podejścia do swojego zawodu. Z kart „Rozmów bez retuszu” i z jej okładki spogląda na nas człowiek z
pasją, który prywatnie jest osobą taką jak my, a zawodowo potrafi wykreować
prawdziwą i niejednoznaczną postać. Tymbarciś, że robi to z niegasnącą miłością
do aktorstwa.
„(…)
aktorstwo to nie jest coś, czego można się ot, tak nauczyć. To jest dar, z
którym się człowiek rodzi. Można to oczywiście spaskudzić, zmarnować, rozmienić
na drobne albo szlifować. Jednak, żeby coś z tym zrobić, trzeba najpierw to
mieć, czuć w sobie”. (s. 14)
„O właśnie, najstraszniejsza męka to te krowy(…).
Ciągle dostawałem lanie, bo krowy szły w kartofle sąsiada albo w inną szkodę,
bo ja oczywiście do pasania krów brałem książkę. I jak wchodziłem w ten
magiczny świat, to krowy szły, gdzie chciały”. (s. 23)
----------
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M
18 komentarze
Bardzo miło wspominam lekturę tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam okazje przeczytać te pozycje i równiez milo ją wspominam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i to był świetny wywiad rzeka... Polecam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) i taka forma wywiadu-rzeki zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż typowe, "sztywne" wywiady. :)
UsuńChętnie bym ją przeczytała;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam :)
UsuńCzytałam i podobnie jak Ty jeszcze bardziej polubiłam pana Barcisia;) Bardzo sympatyczny i utalentowany człowiek;)
OdpowiedzUsuńRównież takie wrażenie odniosłam po lekturze - bardzo sympatyczny i do tego prawdziwy :)
UsuńPiękna recenzja, książkę mam na półce, więc również się z tym Panem bardziej zaznajomię:)
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu! :) Skoro książka czeka na półce to ja czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńBarciś to jeden z najlepszych aktorów ostatnich lat. Klasa sama w sobie.
OdpowiedzUsuńOsobiście żałuję, że tak mało przyglądałam się jego poczynaniom aktorskim, ale mam nadzieję to nadrobić :)
UsuńUwielbiam Artura Barcisia, to aktor wielu ról, doskonały aktor, dlatego chętnie przeczytałabym tę książkę
OdpowiedzUsuńJeśli tak to zdecydowanie polecam sięgnięcie po ten tytuł :) Na pewno się nie rozczarujesz :)
UsuńBardzo ładnie napisałaś o tej książce :) lekturę wspominam z uśmiechem na twarzy:) Pana Barcisia bardzo lubię i podziwami, szczególnie za to, że jest dobrym człowiekiem!
OdpowiedzUsuńDziekuję :) Pan Barciś to taka osoba, którą trudno nie lubić :)
UsuńZachęcająca recenzja, bardzo dobry aktor, świetny satyryk i przede wszystkim ludzki człowiek. :D Przeczytam.. oddawaj książkę ! ;)
OdpowiedzUsuńNie oddam! :) Sam musisz ją wziąć ze stosu książek :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)