Jim Butcher – Front burzowy

15.04.2013

Jim Butcher, Front burzowy [Storm Front], tłum. Piotr W. Cholewa, MAG, 352 strony.
Akta Harry'ego Dresdena, tom 1.

Przez chwilę żałowałam, że nie mam pod ręką książki telefonicznej – z chęcią sprawdziłabym czy znajdę w niej jakiegoś maga. Podejrzewam, że wróżek i wróżbitów by nie brakowało, ale prawdziwy mag do którego można zadzwonić, umówić się na spotkanie, zlecić odnalezienie kogoś lub czegoś – to byłoby coś. Nic jednak straconego – w Chicago takie usługi świadczy Harry Dresden i właśnie w książce telefonicznej można wyszukać zamieszczone przez niego ogłoszenie. A jeśli takowej, podobnie jak ja, akurat nie posiadacie, wystarczy sięgnąć po pozycję Jima Butchera „Front Burzowy  i skorzystać z okazji poznania maga z krwi i kości.

Harry Copperfield Blackstone Dresden (imiona bardzo adekwatne i nieprzypadkowe) zajmuje się magią zawodowo – posiada własne biuro (wprawdzie średnio reprezentatywne, ale zawsze) w którym przyjmuje interesantów i zlecenia wykraczające poza umiejętności zwykłych detektywów. Sam wygląda zazwyczaj mało „wyjściowo” – nosi długi, czarny, brezentowy płaszcz rodem ze starych filmów albo Matrixa jak kto woli (chyba, że akurat biega nago, ale to już inna historia), co zresztą specjalnie nie dziwi biorąc pod uwagę jego fach (kto by się w obliczu magii przejmował wyglądem, prawda?). Do nowoczesności, szczególnie gdy mowa o jakiejkolwiek maszynerii, ma stosunek delikatnie mówiąc negatywny – podobno ta niechęć jest zresztą obustronna, co przejawia się niekontrolowanym zachowaniem niektórych przedmiotów w jego obecności.

Wyjątkowe zdolności, które Harry posiada w przełożeniu na świadczone przez niego usługi są interesem finansowo niestabilnym, a mówiąc wprost gotówka raz się pojawia, a raz nie, podobnie jak kolejne zlecenia. Czynsz sam się nie zapłaci, a magia to wbrew pozorom zajęcie dosyć kosztowne (biorąc pod uwagę chociażby składniki do ważenia odpowiednich mikstur), więc Harry z ulgą wita perspektywę zlecenia od Moniki – tajemniczej kobiety, która szuka swojego męża. W tym samym czasie zgłasza się do niego także chicagowska policja, która korzysta z jego usług w przypadku zdarzeń nie dających się logicznie wyjaśnić. Takim jest niewątpliwie podwójne morderstwo odkryte w jednym z hoteli, dokonane w sposób wskazujący na ingerencję magii. I chociaż Harry nie po raz pierwszy zajmuje się paranormalnym śledztwem, to tym razem sytuacja skomplikuje się dużo bardziej niż początkowo się wydawało, a od złapania mordercy zależeć będzie więcej niż jedno ludzie życie.

Książka budzi we mnie mieszane uczucia – z jednej strony  fantastyka za którą nie przepadam, ale w wydaniu zupełnie niepodobnym do tego, czego można by oczekiwać po takim gatunku. Ponadnaturalność jest bowiem w przypadku „Frontu burzowego” bardzo przyziemna i w pewnym sensie nawet rzeczywista – magia nie jest tu przedstawiona jako cudowne rozwiązanie wszelkich problemów, a mag to po prostu osoba, która widzi pewne rzeczy wyraźniej niż inni i potrafi tę wiedzę odpowiednio wykorzystywać. Owszem, posiada zdolności niedostępne dla przeciętnego człowieka, ale w większości kwestii nie różni się od zwykłych ludzi – podobnie jak oni zmaga się z codziennymi trudnościami i własnymi słabościami. Przyznam, że ta niedoskonałość z jednej strony nadaje całej historii bardziej autentycznego wyrazu, ale z drugiej zachowanie Harry'ego wydawało mi się czasami wybitnie irytujące. Ta jego niepewność, nieporadność, momentami strachliwość przeplatana z nagłymi przypływami energii w postaci magii – jednym słowem denerwująca niestabilność. Takie bardzo zwyczajne i ludzkie zachowania na pewno tworzą obraz maga, który pod pewnymi względami może być atrakcyjny jako osoba podobna do każdego z nas. A to, że potrafi  na przykład zaglądać w głąb duszy innych – oczy są przecież podobno zwierciadłem, nie powinno więc to nikogo dziwić.

To wszystko powodowało, że po lekturze mam w sobie jakiś rodzaj sprzeczności – niby całość ciekawa, okraszona spora dawką humoru, niebanalna i dobrze napisana, ale… no właśnie - w jakimś  stopniu niezupełnie mnie przekonująca. Miałam trochę wrażenie jakby Butcher nie do końca był przekonany w którą stronę chce pójść – czy bardziej w kierunku rzeczywistości z pewną dozą magii czy jednak magia powinna dominować i być bardziej charakterystyczna (wyczuwałam to szczególnie w niektórych opisach akcji czy wątkach całej historii). Sam pomysł na takie ścisłe przeplatanie się dwóch światów (magicznego i przyziemnego), które jakby nie patrzeć znajdują się w tej samej przestrzeni, był naprawdę dobry. A to, że realizacja nie przekonała mnie w stu procentach - cóż,  trudno przecież, aby wszystkie elementy książki zachwycały jednocześnie. Podejrzewam, że tak czy inaczej po Butchera jeszcze sięgnę i to mimo że nie pałam specjalnym uczuciem do fantastyki. Przynajmniej po „Froncie burzowym” będę pamiętała, że spoglądanie komuś w oczy dłużej niż sekundę może mieć ciekawe skutki.


  Garść cytatów:

Koniec XX wieku i początek nowego milenium doprowadził do czegoś w rodzaju renesansu zjawisk paranormalnych w publicznej świadomości. Media, nawiedzone domy, wampiry – co kto sobie życzy”. (s. 9)

Ataki wampirów, grasujące trolle, czy porwania dzieci przez elfy nie pasowały zbytnio do policyjnych raportów, ale czasem ludzie bywali atakowani, dzieci porywane, majątek bywał uszkodzony lub niszczony. I ktoś musiał się tym zająć”. (s. 13)

Jak mogę wytłumaczyć, co widzi mag? Nie jest to coś, co łatwo poddaje się opisowi. Taki opis pomaga definiować, wytyczać granice, ustawiać wokół bariery zrozumienia. Magowie posiadają Wejrzenie od początków czasu, a wciąż nie pojmują, jak działa i dlaczego robi to, co robi”. (s. 309)


Akta Desdena

        

        


Zobacz również

11 komentarze

  1. Też nie przepadam za fantastyką, ale jakoś udaje się czasem znaleźć w tym gatunku coś ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiem, że mój tata byłby zachwycony :) sprawdzę w bibliotece, może będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, Kocham Kocham Kocham.. Połączenie nieporadnego fleji z wysokim ilorazem inteligencji. Niczym Colombo, Holmes i House razem wzięci. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam pomysł brzmi interesująco, ale z tego co piszesz, to wygląda na to, że autor szczególnie się nie wysilił, tworząc całość dość schematyczną. Mimo wszystko fantastykę lubię i może kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do czytania po zmroku. W odpowiednim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporadycznie czytam fantastykę, ale powyższa książka mnie zaciekawiła swoją tematyką i ja bardzo chętnie poznam ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że bardziej Ci się nie podobała :) Ja uwielbiam Akta Dresdena. Serial też polecam (niestety jest tylko jeden sezon)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś czytałam, że "Front burzowy" to nie najlepsza odsłona tej serii więc może dam jej jeszcze szansę. Nie było zresztą znowu tak źle :)

      Usuń
    2. O, dlatego lubię się szlajać po różnych blogach - raz, odkryłam ciekawą pozycję (chociaż ta "magia" szczerze mówiąc i mnie interesuje, i trochę trzyma na dystans przez rozchwianie emocjonalne bohatera), dwa - dowiedziałam się o serialu.

      Usuń
  8. Zawsze intrygowała mnie ta seria, ale ciągle miałam coś do przeczytania i jakoś odkładałam spotkanie z lekturą tej książki. Teraz widzę, że być może nie mam się do czego śpieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi nie źle, lubię podobne klimaty.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy